Pierwszy raz na siłowni - czyli nie taki diabeł straszny, jak go malują


Po długim czasie zastanawiania się i pomimo tak wielu obaw w końcu to zrobiłam - poszłam na siłownię. Czy było warto? Lubię ćwiczyć i każdy kto uprawia jakiś sport zdaje sobie sprawę z tego, jak wiele korzyści oraz przyjemności niesie ze sobą każdy trening, zaczynając już od samej rozgrzewki. Od jakiegoś czasu ćwiczyłam w domu. Próbowałam wszystkiego - od cardio, poprzez siłowe, a skończywszy na dziwacznych pozycjach w jodze. Wiele jeszcze przede mną, bo przecież czego można oczekiwać  w warunkach domowych, bez większości potrzebnych sprzętów. Właśnie ze względu na to, zawsze chciałam spróbować, zobaczyć jak to jest uprawiać sport, mając do tego odpowiednie warunki. 

Pójście na siłownię planowałam już od jakichś dwóch - trzech lat. Poważnie. Zawsze jednak coś stawało na drodze. Przeszkody w postaci obaw i lęków, z którymi po prostu nie walczyłam, a się im poddawałam i pozostawałam w domu. Czytałam wiele wpisów, porad na temat tego, jak wygląda pierwszy raz na siłowni. Po części się one sprawdziły, ale tak czy siak miałam całkiem inne wyobrażenia na ten temat. Wpis ten dedykuję tym, którzy nadal się wahają. Być może macie podobne obawy, które nie mają faktycznego odzwierciedlenia w rzeczywistości i tak na prawdę nie ma się czego bać. A czego ja się obawiałam?

WSZYSCY NA MNIE BĘDĄ PATRZEĆ...
Ogólnie nie lubię rzucać się w oczy. Jestem raczej obserwatorem, niż osobą która mogłaby skupiać na sobie uwagę bez większego problemu. Myśląc o pierwszym razie miałam wrażenie, że każdy będzie mnie obserwował, a że jestem niedoświadczona to każdy mój błąd zostanie zauważony i wiecie co? - w sumie nikt nie patrzył. Może od czasu do czasu jedna osoba zerknie, czy zwolnił się już sprzęt. 

NIE POTRAFIĘ KORZYSTAĆ ZE SPRZĘTÓW!
Tu był większy problem, bo o ile spojrzenia ludzi da się wytrzymać, to braku wiedzy już nic nie ukryje. Stanęłam przed orbitrekiem i wszystkie napisy były po włosku!? Jak to się mówi, koniec języka za przewodnika - w takich sytuacjach zamiast na siłę udawać, że "potrafimy", lepiej po prostu zapytać, co i jak się włącza, przestawia itp. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nam pomoże :) 

NIE WIEM JAK SIĘ FACHOWO PRZYGOTOWAĆ NA SIŁOWNIĘ - CO ZABRAĆ I OD CZEGO ZACZĄĆ?
Zastanawiałam się, co tak naprawdę powinnam ze sobą zabrać na siłownię. Czy butelka wody i buty na zmianę wystarczą (oczywiście szłam ubrana bezpośrednio w ciuchy do ćwiczeń, ze względu na to, że mam niedaleko na ową siłkę). Myślałam, że może coś jeszcze będzie mi potrzebne - jakiś ręcznik? Słuchawki? Wydaje mi się, że to co uważamy, że nam się przyda możemy ze sobą zabrać. Próbowałam ćwiczyć z własną muzyką i w słuchawkach, ale nie czuję wtedy pełnej wygody. Co ze sobą zabrać, to kwestia indywidualna - niektóre siłownie mają swoje wymagania - wystarczy zapoznać się lub po prostu o to zapytać :) 

ZROBIĘ COŚ NIE TAK I BĘDZIE MI WSTYD
Tego też się obawiałam, że zacznę ćwiczyć na czymś nie tak jak się powinno, np. usiądę tyłem zamiast przodem. Mając już świadomość, co mnie czeka na siłowni i na czym mogę ćwiczyć, przed wyjściem lub w wolnej chwili wchodzę na YouTube i oglądam filmiki, które pokazują jak prawidłowo czego użyć i na jakie partie mięśni to wpływa. To bardzo ważne, aby nie zrobić sobie krzywdy. I przy okazji komuś (to też możliwe). Ewentualnie jak pisałam wyżej - wystarczy po prostu poprosić o pomoc :) 

BĘDZIE MI GŁUPIO PRZED TYMI WSZYSTKIMI "KOKSAMI".
I to był gwóźdź do przysłowiowej trumny. Moje obawy przed tym, że każdy mój błąd będzie zauważony, że będą się na mnie patrzeć i będę się wstydziła cokolwiek zrobić w połączeniu z tym, że przy tych wszystkich (jak to się mówi) koksach - mega umięśnionych osobach, którzy znają się prawdopodobnie już dobrze na wszystkim (bo przecież już tak wyglądają), ja będę wyglądała jakbym była turystką na siłowni, która nie wie jak dodać dwa do dwóch. Od razu mi się odechciewało. A przecież powinnam czuć motywację? Tak? Wszyscy piszą, że oglądając osoby aktywne, prowadzące nienaganny, niemalże idealny tryb życia, są motywacją. Gówno prawda. Przez coś takiego wkręciłam sobie, że nie jestem dość dobra do tego, aby móc tam ćwiczyć. Głupie, wiem, ale taka jest prawda. Dlatego nie obserwuję takich kont, które zamiast faktycznie motywować, sprawiają że czuję się coraz mniejsza. Tutaj po prostu trzeba się chyba przemóc. Jeżeli wstydzimy się sami iść, to warto pójść z kimś. W końcu razem zawsze jest raźniej, zwłaszcza jak na pierwszy raz. A co do tych koksów - widziałam chyba tylko jednego, skupionego na ćwiczeniach, który nawet nie zwracał uwagi na to, co się wokół niego dzieje. I to było motywujące. 

Teraz jak już wiem, jak funkcjonuje życie na siłowni i widzę, że moje obawy były bezpodstawne. Myślę, że na pierwszy raz trzeba być zdecydowanym i silnym, żeby na początku zwalczyć swoje lęki. Potem wszystko samo będzie szło - jak pisałam: nie taki diabeł straszny, jak go malują. Wystarczy zrobić krok do przodu!

Jest tu ktoś, kto chodzi na siłownię? Pamiętacie swoje obawy i swój pierwszy raz na siłowni? 

37 Komentarze

  1. Mieszkam na Śląsku i tu niestety trend sztucznie napompowanych kolesi .... ich się obawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehhh... zazdroszczę Ci, ze możesz chodzić na siłownię. Pamiętam swój pierwszy raz... trochę stresu i w sumie tyle. Bo albo się pytałam, alby działałam intuicyjnie. Pewnie pomogło mi, ze poszłyśmy we dwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było podobnie - jednak to nie takie straszne jak się wydaje :)

      Usuń
  3. Ja kiedyś chodziłam ale ostatecznie wolę ćwiczyć w domu z uwagi na wygodę 😊 ale masz rację warto się przełamać bo to wcale tak strasznie nie wygląda 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiczenia w domu to także świetna alternatywa :)

      Usuń
  4. Na siłownię się zbieram i wciąż za daleko;) głównie dlatego, że mam swobodny czas dopiero po 20-tej. Gdy jednak zdecyduję się na siłkę, pierwszy raz pójdę z trenerem (jest taka opcja), on pokaże mi co i jak i rozpisze przykładowe ćwiczenia. W sumie nie przyszło mi nawet do głowy że inni będą się śmiać czy jakieś koksy wytykać palcami - przecież KAŻDY kiedyś zaczynał...
    pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak, ale początki są różne, tak jak i ludzie i ich obawy :)

      Usuń
  5. Gdy po raz pierwszy poszłam na siłownię miałam umówione spotkanie z trenerem personalnym więc zostałam bez problemu wprowadzona w świat treningów :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz jest zawsze trudny,zwłaszcza dla osób,którym brakuje pewności siebie i mają problem z szybkim odnajdywaniem się w nowych sytuacjach. Ale często tak właśnie jest,że kiedy człowiek się zmusi,przełamie to okazuje się,że nie było tak źle. Niejednokrotnie to nie sytuacja jest taka straszna tylko nasze wyobrażenie jej ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie było tak samo :) najgorsze to co sobie inni pomyślą, jak mnie zobaczą :) najwięcej korzyści wynosiłam jednak z zajęć :) godzina wysiłku, ale efekty konkretne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię formę zajęć, na nie chodzę już od kilku lat :)

      Usuń
  8. Ja ostatnio chciałam zacząć biegać, bo to, że jestem chudziutka, nie zapewni mi zdrowia i sprawności fizycznej, ale boję się, że ktoś by mnie zobaczył, więc nie dotyczy to tylko chodzenia do siłowni ❤
    My blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, tylko siłowni taki strach nie dotyczy, są także inne sytuacje .

      Usuń
  9. Te same obawy, które mam ja. Poszłabym na siłownię, ale boję się głupich komentarzy, spojrzeń na mnie itp. Obiecuję sobie od dawna,że się zapiszę i ciężko mi się zabrać za to. Dziękuję Ci za ten wpis, zmotywowałaś mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widzisz, moje obawy był bezpodstawne, więc możesz śmiało ruszać na siłownię! Nie ma w tym nic strasznego :)

      Usuń
  10. A ja wstyd się przyznać ale ostatnio nie znajduje czasu na ćwiczenia:(

    OdpowiedzUsuń
  11. O widzisz, czyli niekoniecznie tak źle to wygląda. Ja lubię ćwiczyć w domu, albo na zajęciach grupowych fitness, zumby itp :)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  12. ja lubię ćwiczyć w domu, jakoś nie przepadam za towarzystwem przy uprawianiu sportu :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chodziłam i właśnie przymierzam się do powrotu po kontuzji... Na razie czasu brak, więc pozostają ćwiczenia w domu :)
    Pamiętam, że jak pierwszy raz zapisałam się na siłkę, to dostałam za free lekcję z trenerem personalnym - taki mi zrobił wycisk, że nie byłam w stanie normalnie wrócić do domu; takie uczucie, jakbym miała nie swoje nogi :D Ale potem już było coraz lepiej (na szczęście) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha znam to uczucie "nie moich" nóg :D To motywujące uczucie mimo, że następnego dnia mogą wystąpić zakwasy :D

      Usuń
  14. W sensie ja nie mam jakieś blokady typu: ''o nie ludzie mnie zobaczą co ja zrobię''... po prostu jestem leniwa klucha

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja raz z koleżanką zaczełyśmy chodzić na siłkę, ale klasa maturalna i musiałyśmy odpuścić
    Zapraszam do mnie + obserwuję ♥
    mój BLOG <---klik

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja przed pierwszym pójściem na siłownie miałam podobne obawy i w większości zgadzam się z tym co napisałaś. Też bałam się, że będą patrzeć, że zrobię jakąś głupotę i "koksy" mnie wyśmieją, ale okazało się zupełnie inaczej. Nikt nie patrzył, poza sprawdzeniem czy sprzęt jest wolny - tak jak u Ciebie. Z tym jak czego używać pomógł mi znajdujący się na siłowni trener lub właśnie te wszystkie mięśniaki! Pamiętam moje zaskoczenie po pierwszym razie w tym miejscu. Każdy kolejny raz był dla mnie czymś wspaniałym, takim odcięciem się od tego co dzieje się poza budynkiem. Aż chciałoby się do tego wrócić! Jeśli chodzi o pakowanie torby to ręcznik, buty i woda to chyba jedyne potrzebne rzeczy jeśli mamy już na sobie strój. Super, że rozwiałaś wszelkie wątpliwości dla osób, które na siłowni jeszcze nie były. W blogsferze widziałam głównie "jak spakować torbę" z milionem niepotrzebnych rzeczy czy poradniki jak się do tego przygotować bez informacji jak to wszystko wygląda w rzeczywistości :)

    Pozdrawiam!
    http://the-fight-for-a-dream.blogspot.com/2017/07/zayn-x-versus-capsule-collection.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też widziałam takie wpisy czy tutoriale na youtube, ale nie znalazłam po nich specjalnej motywacji. Do pierwszego razu trzeba się przełamać, mam nadzieję, że choć trochę wątpliwości udało mi się tutaj rozwiać :)

      Usuń
  17. Ciekawy post, bardzo szczery, doceniam :)
    Ja na siłownię chodzę od wieków (nie regularnie) i nie pamiętam swojego pierwszego razu. Pewnie tez miałam obawy, że ze sprzętem sobie nie poradzę, ale w przeciwieństwie do Ciebie - uwielbiam być w centrum zainteresowania - i z przyjemnością prosiłam przystojniaków o pomoc :P

    OdpowiedzUsuń
  18. Na siłowni byłam raz z braćmi, ale gdybym miała iść sama, to pewnie też bym się stresowała :D Ćwiczenia siłowe z hantlami robię w domu, a planuję wychodzić raczej na organizowane zajęcia niż do siłowni. Chociaż, może kiedyś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zorganizowane zajęcia też są fajnym rozwiązaniem :) Taka alternatywa

      Usuń
  19. Skądś znam te dylematy, jednak pierwsze koty za płoty, dobrze, że się przełamałaś i było ok

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza