Czy da się połączyć studia z pracą i blogowaniem?


Na sobotę trzeba przygotować dwa referaty do wygłoszenia, nie masz żadnych materiałów pod ręką, a czas Ci ucieka. W pracy jest taki natłok spraw, że popołudniu nie wiesz jak się nazywasz i marzysz o ciepłej kołderce i dodatkowej godzinie snu. Do tego przydałoby się napisać wpis na bloga... A reszta życia? Da się?
 

Oczywiście, że się da! O ile studiujesz zaocznie. Da się do tego pomieścić dodatkowe godziny na inne pasje i hobby, a także życie towarzyskie oraz ciszę i spokój. W zeszłym roku ukazał się na blogu wpis na temat łączenia studiów zaocznych z pracą. Pokazałam Wam na swoim przykładzie, że jest to bez wątpienia możliwe do pogodzenia, wystarczy stosować się do kilku zasad i być zorganizowanym.

Na wstępie chciałabym jednak obalić kilka MITÓW, które wciąż krążą po naszym społeczeństwie.

Do osób, które uważają, że studia dzienne to must have i konieczność, że tylko tam się czegoś nauczy i po nich wybije w każdej firmie, która będzie stała i czekała na nich z otwartymi rękami chcę napisać... porzućcie złudną nadzieję! Praca się sama nie znajdzie, pracodawca będzie wymagał nie tylko wykształcenia, ale i kilku lat doświadczenia, których na studiach dziennych nie zdobędziesz pracując jako barmanka wieczorami. 

Do osób, które uważają, że studia zaoczne są proste, bo "płacę i wymagam", to chcę napisać... że to totalna ściema! 
Studiowałam dziennie, miałam tą okazję ponacierać się tym fejmem studenta dziennego. Ale po pół roku zrezygnowałam. Do dzisiaj jestem rozczarowana tym, jak wyglądała nauka na tych studiach i jak wyglądałoby moje życie, gdybym tam została. 
Wydałabym sporo kasy (nie swojej, bo rodziców) na same dojazdy, jedzenie i inne widzi mi się. 
Ile jest takich osób, których opłacają na studiach rodzice, którzy za nic mają naukę i w głowie mają tylko następną imprezę... Sporo, ale są i wyjątki, które z głową podchodzą do tego tematu. Imprezować też sama lubię, ale za swoje pieniądze. Bo odkąd pracuję znam tę wartość i wiem, ile się muszę napracować, aby pozwolić sobie na różne przyjemności, a jeszcze z ilu muszę zrezygnować.

I po trzecie i najważniejsze - chciałabym się odnieść do fragmentu jednego z ostatnich komentarzy, jaki dostałam pod innym wpisem na temat studiowania zaocznego. Fragment ten tak uderzył mnie w oczy i dwa razy czytałam to, co ktoś tam napisał i do teraz nie wierzę w to, co przeczytałam:

"(...)natomiast Ci którzy już na studiach pracowali w zawodzie stawali się mentalnie 10 lat starsi i całkowicie gasł u nich zapał, ciągle podkreślali, że ten przedmiot czy inny jest niepotrzebny, że w pracy to i tak wygląda inaczej i często dochodzili do wniosku że studia są bez sensu bo praca wygląda zupełnie inaczej. To ja wolałam z takimi osobami nie rozmawiać, uczyć się ciekawych rzeczy nie wiedząc o tym że nigdy mi się w pracy nie przydadzą :) studia to najpiękniejszy czas w życiu, drugiego takiego nie będzie już, jeżeli ktoś ma możliwość studiować to nie ma co być takim wyrachowanym, bo tego czasu nikt już wam nie odda (...)"

Z powyższego fragmentu, jak i z całej wypowiedzi tamtej osoby zrozumiałam tyle, że osoby które wybierają tryb zaoczny i idą równocześnie do pracy, są:
- wyrachowane
- mentalnie 10 lat starsze
- nie czerpią ze studiów 100%  
  • Po pierwsze, będąc na studiach dziennych miałam wiecznie wrażenie, że tracę czas. Tracę zapał do nauki i całą chęć do całej tej uczelni, na jakiej byłam. Oczywiście są to moje odczucia, każdy może mieć inne i może trafił na inną uczelnię, wymagającą lub po prostu lubi taki "luz" w nauce. Ja nie. Odkąd jestem na studiach zaocznych mam wrażenie, że czerpię z nich dwa razy więcej, niż byłam na studiach dziennych. W końcu czuję, że jest coś wymagane, uczę się, szukam odpowiedzi, a jak chcę się gdzieś udzielać, to mogę. Bo kto mi zabroni? No kto?
  • Po drugie, to wiesz dlaczego takie osoby mówią Ci, że to czy to się nie przyda w pracy? Bo właśnie mają to doświadczenie. Jak ja szukałam pracy to pracodawcy na wstępie wymagali właśnie DOŚWIADCZENIA. A stojąc za barem (nic do tego nie mam), owego doświadczenia nie zdobędziesz, no sorry bądź realistą. Studiujesz dziennikarstwo, to za barem doświadczenia w tym nie nabierzesz. Musisz iść do pracy, na staż (cokolwiek), aby się tego nauczyć. Nie na praktykach, które tylko w maluteńkim stopniu pokazują całokształt pracy, bo uważam, że aby coś dobrze umieć, trzeba to robić długo, a nie przez okres jakichś wymaganych 180 godzin. Wybacz. Tego podejścia nie zrozumiem.
  • I po trzecie nie czuję się mentalnie 10 lat starsza. Czuję się bardziej zorganizowana, dojrzalsza (chyba o to Ci chodziło pisząc "mentalnie 10 lat więcej") i inaczej patrzę na świat. Uczysz się na studiach przedmiotów, które nigdy Ci się nie przydadzą - tak, to jest prawda. Cała nasza edukacja od małego naszpikowana jest takimi przedmiotami, ale zamiast zwracam uwagę na takie komentarze, weź je sobie do serca i czerp z tych zajęć ile się da, bo w przyszłości w pracy tego na pewno nie spotkasz :) Ale wydaje mi się, że jest to temat na osobny wpis, tak więc możecie takiego oczekiwać w najbliższy (uwaga!) poniedziałek o godzinie 8:00! :) Wpis pod tym linkiem będzie dostępny w poniedziałek 22.10: Czy coś stracisz idąc na studia zaoczne?

Ostatecznie wybrałam tryb zaoczny i poszłam do pracy. I w końcu zaczęła się nauka. Prawdziwa nauka, delikatny stres i wyciąganie wniosków na przyszłość. 

Jako, że kiedyś już pisałam na blogu jak pogodzić pracę ze studiami, dzisiaj pochylimy się jeszcze nad trzecią opcją - nad prowadzeniem bloga, podczas gdy pracujemy i studiujemy.

Jeżeli studiujesz zaocznie, pracujesz i myślisz o założeniu bloga... mówię Ci, nie czekaj i to zrób! 

PRZYJACIELEM BĘDZIE CI...

Kalendarz

Ja mam nawet dwa. Co roku kupuję dwa różne kalendarze - jeden w formie, jak ja to nazywam, książkowej, a drugi jest stojący na biurko. W tym książkowym zapisuję wszystkie szczegóły danego wydarzenia, zaplanowane czynności i przypomnienia. Notuję ważne daty, numery i inne notatki. To taka moja mała skarbnica wszystkich ważnych informacji dla mnie. O studiach, o pracy i o blogu. Wiem, kiedy mam urlop, kiedy pojawiają się wpisy na blogu i kiedy mam zjazdy na studiach.
Z kolei w kalendarzu stojącym na biurku mam zapisane wszystko to, co w tym książkowym, ale tylko hasłami. Głównie ze względu na to, że po prostu w takim jest o wiele mniej miejsca na szczegóły.
Oba kalendarze łączą razem te same wydarzenia, bloga, pracę, studia, a także inne pasje, jak ostatnio jumping fitness czy spotkania z przyjaciółmi.

Zapisywanie wszystkiego, co musisz zrobić oraz ustalanie priorytetów pomaga się zorganizować i wyrobić w sobie nawyk. Początkowo będziesz zerkać w kalendarz i przypominać sobie, że "aaaa dzisiaj jest piątek to dzisiaj wrzucam wpis na bloga!" czy "oooo jutro mam zjazd na studiach, muszę zobaczyć czy coś było zadane". Jednak z czasem wejdzie Ci to w nawyk i doskonale będziesz wiedzieć, że w ten piątek czy poniedziałek pojawia się wpis na blogu, więc musisz zaplanować sobie czas tak, aby wyrobić się z napisaniem go. Wiadomo przecież, że wpisu nie będziesz pisać, gdy jesteś w pracy. Ja przeważnie piszę posty na bloga w wolne weekendy i planuję je na konkretną datę. To naprawdę bardzo pomaga.

Osobny i Osobisty planner

Taki planner, w którym będziesz mieć cały wgląd w miesiąc. Czyli będziesz widzieć, co którego dnia masz zaplanowane. Może to być właśnie forma stojącego kalendarza, jak w moim przypadku. Grunt, by hasłowo widzieć, kiedy masz wolne dni, a kiedy zapchany grafik. Pamiętaj też o tym, żeby nie planować niczego w momencie, gdy jesteś nabuzowana pozytywnymi czy negatywnymi emocjami. To nie pozwala obiektywnie spojrzeć na swoje możliwości. Najlepiej trzeźwo przyjrzeć się temu, co jakiego dnia będziesz robić. Planuj realnie.

MOTYWACJĄ STANIE SIĘ...

Każdy mały sukces 

Wszystko to, co zaczniesz osiągać podczas tylu dodatkowych zadań, będzie Cię cieszyło. Komentarze na blogu, wejścia, kontakt z nowo poznanymi osobami.
Sukcesy w pracy, szybkie rozwiązywanie zadań i poznawanie nowych, czy też awanse i inne wartościowe nagrody.
Wykonanie zadania na studiach, poznanie nowych osób, oceny...
Tego można wymieniać i wymieniać. Z każdej wyżej wymienionej dziedziny będziesz odnosić co jakiś czas sukces, więc możesz zapomnieć, czym jest monotonia. Nikt z nas jej nie lubi, a w przypadku pracy, studiowania i blogowania w jednym możesz jej powiedzieć głośno i wyraźnie "cześć jak czapka"! :)

Osoby, które robią dokładnie to samo, co Ty

Nie ma to jak mieć kogoś, kto bardzo dobrze Cię rozumie. Ile jest grup pracujących matek na facebooku, które wspierają się i zdradzają swoje techniki na zarządzanie czasem? Ile jest młodych mam, które oczekują narodzin swojego dziecka, które także należą do grup, aby dobrze przygotować się do nowego etapu w życiu? Spójrz na te proste przykłady, a jest ich w życiu więcej. Dobrze jest mieć kogoś, kto robi dokładnie to, co Ty. Będzie Cię dobrze rozumieć w chwilach kryzysu i może uda się tej osobie Cię wesprzeć czy dać Ci dobrą radę. Ciężko jest wyrzucać swoje żale komuś, kto nawet nie wie, jak to jest prowadzić taki tryb życia. 
Wyobraź sobie taką sytuację - chcesz wyżalić się osobie, która pół dnia spędza na kanapie malując sobie paznokcie, a drugie pół bryluje wśród znajomych. Myślisz, że Cię zrozumie?
Nie mówię, aby od takich osób od razu stronić. Nie, nic z tych rzeczy. Chodzi mi o zwyczajną dobrą znajomość, która może być wartościowa dla obu stron.

NAUCZYSZ SIĘ DZIĘKI TEMU...

Dobrej organizacji

Oj tak. Kiedyś byłam o wiele mniej zorganizowana, niż jestem teraz. Organizacji zaczęłam się uczyć już w liceum, kiedy to ciągle zapominałam o kartkówkach, sprawdzianach czy referatach. Każdemu się zdarza, czemu nie, ale ja nie lubiłam zaglądać do zeszytów, zwłaszcza wstecz. Wtedy pierwszy raz w ruch poszedł kalendarz stojący. Zaczęłam w nim zapisywać daty sprawdzianów i kartkówek. Gdy tylko wracałam ze szkoły brałam każdy zeszyt i póki na świeżo pamiętałam o tym, co działo się w szkole, wszystko zapisywałam i planowałam w tym kalendarzu.
Potem postanowiłam mieć jeszcze kalendarz w formacie A5, abym mogła na bieżąco wszystko notować i nie tracić czasu na wertowanie wszystkich zeszytów. Ten sposób o wiele bardziej mi się spodobał i korzystam z niego do dziś. 
Od tego czasu niczego nie pominęłam i o niczym nie zapomniałam. Moja organizacja czasu w ciągu całego tygodnia, miesiąca, a nawet roku stanowczo się poprawiła.

Planowania

Za dobrą organizację swojego czasu odpowiedzialne jest w głównej mierze dobre planowanie. Wiele osób planuje tak, że tylko planuje. Zapisuje w notesach, na kartkach, ale tylko na tym się kończy. Potem przychodzi do końca roku, do sprawdzenia czy zrealizowaliśmy choć trochę ze swoich celów i... jednak wielka klapa. 10% osiągnięć to stanowczo za mało. Jak to się dzieje, że planujemy, a nic nam nie wychodzi? Szukamy wymówek, czy może nie jesteśmy do końca cierpliwi? A może tak naprawdę to nie jest nasz cel, lub jest to cel zbytnio wygórowany? 
Odsyłam Was do Marzeny, która bardzo dobrze rozgryzła problem "nieprawidłowego" planowania. 

Efektywnego zarządzania własnym czasem

Zarządzanie własnym czasem może wydawać się banalne. No bo niby co w tym trudnego? Planuję, robię i osiągam to co chcę. Zgadza się?
I właśnie to jest chyba w tym wszystkim najtrudniejsze. Wiele osób ma problem z planowaniem, ale też i  z realizacją swoich planów. Wiele osób poddaje się zmęczeniu, poddaje się presji otoczenia, stawia sobie zbyt wysokie cele i nie patrzy na swoje możliwości. Nie można w takim stanie efektywnie zarządzać własnym czasem. 
Praca, studia i blog tego uczą. Po czasie zaczynasz widzieć i rozumieć, że nie możesz zrobić wszystkiego na raz, bo nie jesteś maszyną. Widzisz ile czasu pochłania Cię dana rzecz i ile musisz poświęcić na inną. Zdajesz sobie sprawę z tego, że aby te trzy różne światy miały ze sobą współgrać, musisz dobrze planować i realizować swoje plany. Bez tego ani rusz!

Przekazywania własnych myśli, poglądów, emocji za pomocą bloga

Nie muszę chyba pisać, co daje blogowanie. Blog daje wiele możliwości i staje się naszym drugim życiem. jedno prowadzimy w realnym świecie, ale to realne życie możemy przenieść także tutaj, do świata wirtualnego. Możemy pisać o swoich emocjach, pozbywać się tym samym tych negatywnych. Możemy poznawać prawdziwych i realnych znajomych. Mam wiele osób, które poznałam poprzez bloga i te znajomości trwają już parę lat. Bardzo się cieszę, że mogłam te osoby poznać 💚
Bloga można traktować jako dobrego przyjaciela, jako oderwanie od tej szarej codzienności, która nas otacza i czasem frustruje. 

TWÓJ SPRZYMIERZENIEC TO...

Czas

Czas bardzo często jest naszym sprzymierzeńcem i nie zdajemy sobie z tego sprawy. Często narzekamy, że nie mamy na nic czasu, że czas przelatuje nam przez palce, ale też w drugą stronę - że musimy tyle czekać na efekty, że czas płynie za wolno, aby coś osiągnąć. 
Dlatego... STOP. Zwolnij. Usiądź raz w tygodniu z kubkiem dobrej latte i zobacz, co udało Ci się w tym tygodniu zrobić. Ile dzieli Cię jeszcze od osiągnięcia celu i czy może jest jakaś przeszkoda, która Cię blokuje. 
Jeżeli czujesz się przemęczony i potrzebujesz dodatkowych godzin, które dałoby się dokleić do doby, wyluzuj. Powiadam Ci, naprawdę wyluzuj. Odpuść sobie trochę, wyrzuć kilka rzeczy z grafiku i daj sobie żyć. Wpisz sobie dodatkowe 2 godziny na relaks, podczas których nie będziesz robić dosłownie nic. Nic - nie grać w gry, nie robić prania, nie sprzątać. Nic, totalnie nic. 
Do niektórych rzeczy dochodzi się dłużej, ale nie zamęczaj siebie swoimi planami. Jak pisałam wyżej - planuj realnie

UWAŻAJ NA...

"Życzliwych" znajomych 

Nie wiem dlaczego, ale takich to się zbiera najwięcej wokół osób, które chcą osiągnąć więcej., które chcą wycisnąć z życia jak najwięcej. Normalnie, jakby taka osoba miała na czole jakiś radar "chcę coś osiągnąć w życiu, zapraszam możecie mi rzucać kłody pod nogi i mnie zniechęcać". Nie rozumiem tego fenomenu naprawdę. Jak takich "życzliwych" znajomych rozpoznać?

Choćby przez to, że często od nich słyszysz: "po co Ci tyle tego, studia, praca blog, zrezygnuj z czegoś i nie narzekaj" (głównie dlatego pisałam, że dobrze mieć osobę, która robi to co my, co nas zrozumie). Albo "blogujesz? przecież nic Ci to nie daje, nie zarabiasz na tym i tracisz czas. Masz pracę, znajdź sobie pożyteczniejsze zajęcie albo chłopa jakiego!". Słabe i na pewno nie motywuje do działania.

Oprócz tego często "życzliwe" osoby starają się nam jak najgorzej doradzić: "z mojego doświadczenia wiem... (np.) że prowadząc bloga daleko nie zajdziesz, a te studia na które poszłaś? nie ma po nich przyszłości, mówię Ci - uwierz mi to bez sensu!"

Gdy tylko usłyszysz podobny do powyższych tekstów, wiej jak najdalej.

Odkładanie rzeczy na później 

Sama czasami zmagam się z tym problemem, ale mając świadomość, że mogę potem wcale nie mieć czasu na wykonanie niektórych rzeczy, szybko określam swoje priorytety i rzeczy mniej ważne oraz takie, które mogą poczekać. Pomagam mi w tym macierz Eisenhowera.

Zmęczenie i stres

Często może być tak, że od nadmiaru obowiązków czujemy się zmęczeni. Tak po prostu, po ludzku. Wtedy wystarczy zmienić swój grafik i odpocząć. Dać sobie dzień, dwa lub nawet więcej (według potrzeb) na odpoczynek i zrobienie czegoś dla siebie. 

Jestem ciekawa czy są tu osoby, które także prowadzą życie "3w1" i studiują, pracują i także blogują jednocześnie. Bardzo bym chciała takie osoby poznać, dlatego odezwijcie się w komentarzu! 

17 Komentarze

  1. Ha, poruszyłaś ciekawy temat. I wiesz, wszystko ma swoje wady i zalety. Grunt to wiedzieć, czego sie chce i do tego dążyć.
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak. Wszystko ma swoje wady i zalety, zależy jak na to wszystko się patrzy. Nie ma gorszych studiów, dzienne, wieczorowe czy zaoczne są jakie są i to, jakie kto ma priorytety w życiu widać własnie w codziennym życiu :)

      Usuń
  2. Przeczytałam ten post i musiałam sobie dać chwilę. Bo mój pierwszy komentarz nie nadawał się do publikacji i nie ze względu na przekleństwa. Z resztą rozmawiałyśmy o tym już prywatnie. Komentarz który przytoczyłaś, a także pozostałe z tego wątku można podsumować jednym słowem. Niedorosłe mentalnie dziecko czepia się kogoś, kto jest dojrzalszy i poznał już, czym jest życie. I tyle. Nie wie też chyba, ze studenci zaoczni idą tym samym programem co dzienni (przynajmniej na wszystkich liczących się uczelniach w tym kraju). Potrzeba sporo samozaparcia, żeby zaocznie studia skończyć z dobrym wynikiem i z jakąś wiedzą w głowie. Pomijam już, ze często teoria nijak się ma do praktyki, bo szef teorii nie będzie znał, i będzie stosował swoje metody często z kosmosu. Jak Ci pisałam, mnie te komentarze rozbawiły, bo miałam wrażenie, że napisał je uczeń gimnazjum, ewentualnie liceum.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak człowiek jest dobrze zorganizowany to można wszystko pogodzić. Najważniejsze to lubić to co się robi - lubisz blogować, lubisz swoją pracę to i nie będzie to dla Ciebie ciężarem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieźle się rozpisałaś ;) Co prawda nie jestem w takiej sytuacji jak Ty, ale Twój wpis dał mi sporo do myślenia. Szczególnie ważne są dla mnie kwestie dobrej organizacji i planowania. Bez planowania ciężko podjąć niektóre z działań albo można łatwo o nich zapomnieć.

    Kurcze, rozmawiamy czasem i nigdy nie zdarzyło mi się pomyśleć o Tobie jako o kimś starszym. Co więcej podziwiam to jak sprawnie dysponujesz swoim czasem i potrafisz pogodzić: studia, pracę i regularne prowadzenie bloga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami po prostu wystarczy chcieć. Wiem, brzmi to jak banał, ale tak właśnie jest i każdy to potrafi :) Jeżeli tylko chce oczywiście :)

      Ty też sporo doświadczenia już zdobyłaś, jeżeli chodzi o studia, to myślę że wiesz co z czym się je :P

      Usuń
  5. Oczywiście, że się da. Trzeba tylko chcieć :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uczyłam się zarówno dziennie jak i zaocznie. Gdy uczyłam się zaocznie to również pracowałam aby tak jak napisałaś, zdobywać już doświadczenie w zawodzie. Obecnie się nie uczę, choć nie neguję, że zmieni się to w przyszłości ;) Co do samej organizacji, miałam z tym problem, bo ostatnio często bywa tak, że sporo robię po godzinach, odkąd też się wyprowadziłam z domu rodzinnego to troszkę jednak więcej obowiązków przybyło, ale powoli wszystko sobie układam, jako, że się nie uczę to teraz głównie weekendy poświęcam na blogowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spore wyzwanie miałaś - wyprowadzka, blog, praca, studia. Wpadłaś w całkiem nowe okoliczności, ale skoro wróciłaś do blogowania, to całkiem szybko się uporałaś z organizacją swojego czasu! I za to Cię podziwiam :)

      Usuń
  7. Nawet nie wiesz jak mi się przydał Twój wpis! Niestety mam problem z połączeniem pracy, szkoły z blogowaniem. Mam nadzieję, że Twoje rady mi pomogą to przetrwać. W 100% się zgadzam z tym co napisałaś. Sama pracuję by mieć doświadczenie a nie tylko suchą teorię... i oczywiście żeby sama zaspokajać swoje potrzeby.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planuję na blogu zrobić taką serię. W końcu studiowałam zaocznie 3 lata i teraz dalej idę tym tokiem nauki, a do tego pracuję i bloguję, więc może moje pomysły się komuś przydadzą :)

      Usuń
  8. dobra organizacja to podstawa, a ta przydaje się w całym życiu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja się ciągle waham, czy iść na studia,czy nie lepiej zrobić sobie jakieś kursy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko zależy co jest dla Ciebie lepsze i da Ci lepszy efekt :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza