Studia zaoczne i praca - czy da się je pogodzić?


Cześć! Ostatnio wiele czasu zajęło mi planowanie swojego czasu. Wspominałam ostatnio, że muszę w końcu coś z tym zrobić. Praca w tygodniu a w weekendy uczelnia - niektórzy mówią mi, że dużo na siebie biorę. Czy ja wiem? Zawsze stawiałam sobie wysoko poprzeczkę, lubię wyzwania.

Byłam na studiach dziennych i wiecie co? Średnio mi się podobało. Nie jestem typem imprezowicza, który od wyczekuje od weekendu do weekendu. Zauważyłam, że lubię zdobywać wiedzę i się kształcić. Pewnie pomyślicie sobie - ale sztywniara - ale nie uważam siebie za taką osobę. W sumie też jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś się wypowiadał w ten sposób na mój temat, a słyszałam już przeróżne fikcyjne rzeczy!

Czemu wybrałam jednak studia zaoczne a nie dzienne?
Ponieważ mam możliwość pracy w tygodniu, na pełnym etacie. Mam możliwość zdobycia jakiegokolwiek doświadczenia, które jest jako pierwsze wymagane u pracodawców i nie mówię tutaj o staniu za ladą w barze wieczorami, bo w dzień przykładowo są zajęcia, jeżeli chodzi o studia dzienne. Szukałam pracy bardzo długo, ponieważ najpierw zwracali uwagę na to, czy mam jakieś doświadczenie w pracy, a dopiero potem na wykształcenie. Nie pracuję w sklepie, a w biurze, jestem z tego bardzo zadowolona. Poza tym uważam, że po takim tygodniu pracy, nauka jest odskocznią, czymś innym, czymś czym nie zajmuję się na co dzień, więc także mam lekkie "urozmaicenie". Tym lepiej i łatwiej mi zasiąść do nauki i poważnie się pouczyć, a nie gapić w sufit, haha! I wiecie co jest najśmieszniejsze? Słyszałam opinie o studiach zaocznych, że tam wcale nie trzeba się uczyć, że jest łatwo, że to wcale nie są studia. Ha ha! Uwierzcie, ale więcej czasu poświęcam na naukę na studiach zaocznych niż dziennych. 

Jednak na dłuższą metę, taki tryb życia może być wykańczający. Może opowiem Wam jak to wygląda u mnie.
Do pracy mam na godzinę 7. Wstaję o 5:30 żeby mieć czas na poranną toaletę, spokojne śniadanie i wybranie ubioru. Wychodzę około 6:45 z domu, ponieważ obecnie mam blisko do pracy i jestem tam do 15:00. Wracam, jem obiad, chwilę staram się odpocząć - sprawdzam co działo się w "wielkim świecie", czyli wszystkie social media oraz bloga. Potem przeważnie staram się zająć czymś pożytecznym. Jeżeli mam coś zrobić na zajęcia na weekend, to zabieram się za to od razu. Chodzę spać o 21:00. Dobra, leżę i staram się zasnąć, ale niekiedy jestem tak zmęczona, że zasypiam już o 20. Zwłaszcza ostatnio, chodziłam na krótką drzemkę od razu po pracy i budziłam się po 19 - dopiero wtedy jadłam obiad. Ale to dlatego, że nie robiłam nic w porę, większość rzeczy poodkładałam na tak zwane "potem" no i mam efekty. Sam blog zabiera dużo czasu. Blogowanie to nie tylko pisanie postów i oczekiwanie na cud. Sami wiecie, jak wiele trzeba się napracować. Moi znajomi nie wiedzą o tym, często nie rozumieją tego, że mogę nie mieć na coś siły ani ochoty. 

Czy jest na to jakiś złoty środek? 

Nie mam pojęcia czy złoty, ale na pewno da się trochę zminimalizować efekty uboczne w postaci zmęczenia, chaosu w głowie, zalegania spraw i innych.

ORGANIZACJA

Trzeba mieć na prawdę dużo siły i samozaparcia. Warto dobrze rozplanować swój czas, cały swój tydzień, pamiętając że doba ma tylko 24 godziny a tydzień 7 dni. Nie ma opcji, żeby gdzieś nagle wynaleźć dodatkowe godziny, a sen jest bardzo ważny. Przecież potrzebujemy regeneracji, ja już bardzo dobrze rozumiem, jak dużo się traci, gdy się nie dosypia.

KALENDARZ / PLANNER / NOTES

Ja mam kilka. Nie myślcie, że zgłupiałam, ale mam kalendarz na ścianie, gdzie mam zaznaczone tygodnie, w które mam studia. Mam kalendarz, który noszę w torebce i ON JEST NAJWAŻNIEJSZY! Bez niego nie wiedziałabym co się kiedy dzieje. Tam mam zapisane listy, ważne kartki, wydarzenia, daty - to mój skarb. Oprócz tego mam  średni kalendarz na biurku, w którym mam ogólnie zapisane co się którego dnia dzieje. Do tego obok pierwszego, wiszącego kalendarza wisi mój plan zajęć, który momentami mnie dołuje, ale no trudno, oby w następnym semestrze był lepszy! Egzamin, sesja, ważne spotkanie, kawa z przyjaciółką, wypad do kina, spotkanie z szefem, dzień wolny? Wszystko czarno na białym zapisane i pewne w 100%!

USTALENIE PRIORYTETÓW

Czyli to co ważniejsze to teraz, to co ważne to za chwilę, to co ważne ale nie aż tak żeby się paliło, to na potem, a pierdoły oddelegowuję bliskim. 

JESTEM ELASTYCZNA

Czyli nie wolno sztywno trzymać się swoich planów. Nie jesteśmy w stanie zaplanować całego dnia, a co dopiero tygodnia, godzina w godzinę. Zawsze musimy mieć trochę czasu w zanadrzu, bo nie wiemy co może się wydarzyć. Przypadki chodzą po ludziach, a nie po lesie - ostatnio usłyszałam od kogoś na studiach. Śmieszne, ale trafne określenie. Trzeba być elastycznym, przygotowanym na wszystko, że nagle trzeba będzie porzucić swoje plany i zająć się czymś pilniejszym.

TRZEBA ZNALEŹĆ I MIEĆ WOLNY CZAS DLA SIEBIE!

Tego chyba najbardziej mi brakuje. Nie potrafię pożytecznie wykorzystać swojego wolnego czasu. Dlatego kiedy tylko dam radę, będę buszować po przeróżnych poradnikach, czy to w Internecie czy w książkach, aby znaleźć coś odpowiedniego, co mnie zmotywuje, może natchnie? Mam wolny czas, ale albo go prześpię, albo przesiedzę na bzdurach. A mam przecież jeszcze tyle do zrobienia! I potem płacz, że nie zdążę... I siedzenie po nocach... No wiecie - błędne koło. 

WALCZ ZE STRESEM

Stres trzeba zwalczać - to jest pewne. Można znaleźć przeróżne rzeczy bądź czynności, które rozładują w nas napięcie po całym dniu, choćby ćwiczenia fizyczne, kolorowanki słynne ostatnimi czasy, albo po prostu ludzie, którzy są bezinteresownie przy nas. Każdy ma na to swój sposób :)

SYSTEMATYCZNOŚĆ - ZRÓB Z TEGO NAWYK

Zawsze powtarzam to sobie w głowie - co mam zrobić dziś, robię dziś. Ten punkt łączy się trochę z punktem nr 3 o priorytetach. Muszę w końcu o wszystkim pamiętać.

OPARCIE W BLISKICH

Uważam także, że dobrze mieć osobę (lub kilka), która prowadzi podobny tryb życia. Zawsze można się wygadać, porozmawiać i ponarzekać, a w wolnych chwilach się spotkać. Nie zawsze jest tak, że każda osoba zrozumie, że nie masz ochoty ani siły wychodzić z domu.

DAJ SOBIE CZAS - PRZYZWYCZAISZ SIĘ

Na początku zawsze jest panika i wielkie słowa "nie dam rady". Ale to tylko kwestia przyzwyczajenia do nowej sytuacji. Jak się wkręcimy już w ten wir obowiązków, przestanie nas wszystko przytłaczać. Nasz organizm nie lubi zmian. Musi się do nich przyzwyczaić. Wtedy dla niego będzie to codzienność, zwykła czynność, która nie będzie obarczona aż takim stresem, zmęczeniem.

A Wy studiujecie dziennie czy zaocznie? Co myślicie o takim trybie życia? 

97 Komentarze

  1. Ja studiowałam zaocznie i licencjat i magisterka i podyplomowe. W weekendy uczelnia, w tygodniu korpo. Nie powiem, że było łatwo, bo nie było! Było cholernie ciężko! Też jestem z tych, co na studia poszli po wiedzę, a nie po świstek. ;)
    To teraz procentuje choć.. Kochana moja więcej nauczysz się pracując mimo wszystko, doświadczenie jest bezcenne!
    Jeśli chodzi o wolny czas.. on jest wolny więc spędzaj go jak chcesz.. nawet śpiąc. Ja tam na studiach spałam kiedy tylko mogłam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjny wpis.
    Ja obecnie szukam nowej pracy, ale pamiętam, że po powrocie z poprzedniej pracy myślałam tylko o tym ja wypocząć, bo przecież w weekend na zajęcia. Teraz ciągle myślę o tym jak dobrze organizować sobie czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że studia studiom nie równe i każdy inaczej reaguje na stres i szybkie tempo życia, ale organizacja czasu to jest pierwszy i najważniejszy krok, żeby wszystko ogarnąć :)

      Usuń
  3. Bardzo fajny wpis, przydatny wielu studentom. Podoba mi się Twoje podejście do studiowania i pracy - faktyczne zdobywanie wiedzy i doświadczeń. Ja pracowałam będąc zarówno na studiach dziennych (były to oczywiście prace dorywcze bądź dłuższe na umowę zlecenie czy o dzieło), jak i zaocznych. W przypadku zaocznych organizacja czasu i godzenie tego przyszło mi bardzo łatwo, natomiast w przypadku dziennych musiałam dużo kombinować - przepisywać się do innych grup na ćwiczenia, raz nawet miałam Indywidualną Organizację Studiów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodząc na dzienne nie chciałabym pracować, właśnie ze względu na to, że ciężko dopasować sobie pracę do zajęć i odwrotnie

      Usuń
  4. Ciekawy wpis. Sama nie jestem też taką osobą, która idzie na studia dzienne, aby imprezować jak robi to wiele osób. Studia zamierzam zacząć w tym roku. Jeszcze do końca się nie zdecydowałam, czy dzienne czy zaoczne. Wciąż mam dylemat. Zaoczne mają swój plus jak piszesz taki, że można pracować. Dziennie raczej nie będzie na to czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. to ja robiłam studia dzienne i pracowałam, ale na szczęście specyfika moich studiów spokojnie na to pozwalała. ;) zresztą, jak ktoś bardzo chce, to pogodzi wszystko, co doskonale widać na Twoim przykładzie. ;) zwłaszcza że jest to wiek, kiedy jeszcze się chce tak łączyć. :)
    pozdrawiam serdecznie.
    http://poprostumadusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie znam takie życie :) Jakbym czytała swój wpis :) ale naprawdę warto patrząc na to z perspektywy czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również pracowałam i studiowałam zaocznie. Niestety miałam o tyle gorzej, że do pracy miałam 2h w jedną stronę ;) więc wstawałam o 5 żeby dojechać na 8:30 do pracy a niestety z domu rodzinnego dojazd równał się z kilkoma przesiadkami;) Tak więc dziennie traciłam 4 czasem nawet 5h na same dojazdy ;) dojazd na studia w weekendy to była tylko godzina spędzona w pociągu ;) Wcale nie było łatwo (jak wiele osób sądziło). Włożyłam całą masę pracy, nie obyło się właśnie bez podpunktów które zawarłaś w swoim wpisie :) Z tym wpisem trafiłaś w dziesiątkę - bardzo mądry, ciekawy i niesamowicie przydatny :)

    w-fotelu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dojazdy są chyba najgorsze - nie dość, że zabijają energię to jeszcze marnują nasz czas, który moglibyśmy wykorzystać na coś innego...

      Usuń
  8. W weekendy uczelnia (Psychologia), a korpo w tygodniu. Do tego kilka aktywności poza, kilka spotkań, własna firma... Zorganizowanie ZBAWIA! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo psychologia, co prawda jestem teraz na pedagogice (z psychologii zrezygnowałam), ale chyba wrócę na ten kierunek ;3

      I zgodzę się ZORGANIZOWANIE ZBAWIA! :)

      Usuń
  9. Och z tym stresem , a raczej walka to jest tragedia u mnie. CIągle przegrywam ... :( Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja studiowałam zaocznie. W weekend studia, w tygodniu małe dziecko i prowadzenie firmy. Jeśli się chce to można wszystko naprawdę podzielić. Trzeba naprawdę chcieć i mieć wsparcie od bliskich! Trzymam mocno kciuki za Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NIE MOGĘ się nie zgodzić - jak się chce, to można!

      Usuń
  11. Ja pracowalam pełnoetatowo zarówno w czasie studiów zaocznych jak i dziennych i muszę przyznać, ze to wąłśnie te zaoczne są cięższe. Jednak ustanawianie priotytetów i dobra organizacja pomagają mi w ogarnięciu wszystkiego (nawet udaje mi się znaleźć czas na 'chwilę dla siebie').
    Pozdrawiam,
    Normxcore

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "nawet udaje mi się znaleźć czas na 'chwilę dla siebie' " - jakbym słyszała samą siebie :D

      Usuń
  12. Ciekawy wpis, na pewno przydatny dla wielu osób !

    Pozdrawiam - http://izabiela.pl/

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo że to też ma swoje wady, jak się czytało to naprawdę czuć pozytywne nastawienie.
    Super ci się ułożyło z pracą.
    Mój brat miał podobny tryb życia jak ty i też nie narzekał. Skończył studia i dalej pracuje.
    Ja właśnie będę się bardzo zastanawiać.
    Z jednej strony studia dzienne są mniej wyczerpujące, jeżeli chodzi o cały tydzień, a z drugiej strony, to fajnie też zarabiać już :)

    http://live-telepathically.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się właśnie cieszę, że udało mi się znaleźć taką pracę, która IDEALNIE wręcz odpowiada mi w całym tygodniowym grafiku zajęć :)
      Nie ma co narzekać, z czasem się człowiek przyzwyczai do takiego trybu i potem nie będzie potrafił już żyć w tzw. "wolnym" tempie :P
      Warto się dobrze zastanowić, zanim wybierze się studia :)

      Usuń
  14. Akurat studia skończyłam dzienne, ale obecnie też uczę się zaocznie i jestem w trakcie szukania pracy. Nie powiem, że jest z tym łatwo bo nie jest. Jednak cały wolny czas, który mam obecnie w tygodniu staram się poświęcać na różne projekty, robienie zdjęć, naukę nowych rzeczy ;) Choć przyznam, że brakuje mi odrobinę systematyczności i zorganizowania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się wkręcisz już w ten "rytm" obowiązków, będzie z pewnością łatwiej :)

      Usuń
  15. Dodam coś od siebie.
    Charakter pracy - Ty masz sztywno osiem godzin, od 7 do 15, fajnie. Ale są prace, które wymagają od nas więcej elastyczności, niekoniecznie nieregularne godziny pracy, ale systemy dwu- bądź trzyzmianowe, nadgodziny czy praca w soboty.
    Lokalizacja - przeczytałem w jednym z komentarzy pod tym postem o nawet dwóch godzinach dojazdu do pracy. Jakby nie patrzeć, dojazd pochłania nie tylko czas, ale i energię.
    Życie - trzeba je praktycznie podporządkować pracy i studiom, bo na resztę prawie nie ma czasu. Skazujesz się praktycznie na brak dnia, który możesz mieć tylko dla siebie i zrobić co tylko chcesz (albo nawet nic nie robić i odpoczywasz). Chyba że masz super pracę i często możesz mieć wolne, ale o tym już wspomniałem wcześniej. Albo podoba ci się życie, w którym kręcisz się tylko wokół obowiązków, a kolejne rzeczy prześcigają się priorytetem.
    Finanse - niby pracując w tygodniu na pełny etat powinno się mieć pieniądze na studia, ale różne są zarobki i różne ceny w zależności od kierunku i uczelni. W niektórych sytuacjach życiowych nawet przy comiesięcznej pensji ktoś nie mógłby sobie pozwolić na taki wydatek, mając na uwadze inne (opłaty za mieszkanie, jedzenie, ubrania).

    Co myślę o takim trybie życia? Dla mnie to taka szalona pogoń... właściwie nie wiem za czym. Za pieniędzmi? Karierą? Robieniem z siebie cholernego ideału, którym nigdy się nie staniemy, czy męczennika? A potem dziwne że w dzisiejszych czasach mamy tyle depresji... Bo ludzie nigdy nie mają czasu odpocząć, nie mają czasu robić tego, na co naprawdę mają ochotę, co im tylko przyjdzie do głowy (w granicach zdrowego rozsądku). Bo zawsze gdzieś jest jeszcze coś do zrobienia, obowiązki, plany, nie ma czasu na jakieś zachcianki. A potem kończy się wyścig szczurów i co? Nic? Pustka? Lepiej osiągnąć mniej, ale być szczęśliwym.

    Nie mówię że się nie da. Ale to jednak spory wysiłek, który odbiera kilka lat z życia i nie zawsze musi okazać się dobrą inwestycją. Jeśli komuś się to podoba, proszę bardzo. Mnie nie, wyraziłem swoją opinię, z którą nie każdy musi się zgadzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ator skończ pierdzielić. Idź pozwij Gimpera

      Usuń
    2. No oczywiście jak ktoś widzi, że nie daje rady w takim trybie żyć, to nikt nikogo nie zmusza. Ale jest wiele osób, co po prostu chcą i studiować i pracować. Nie oznacza to jakiegoś szalonego dążenia do ideału ani męczennika, przynajmniej ja się nie czuję męczennikiem i wydaje mi się, że też raczej na takiego nie wyglądam... Jak dobrze zorganizuje się swój czas, to da się wiele rzeczy zrobić na które ma się ochotę, po za tym istnieje coś takiego jak URLOP i jak chcesz odpocząć kilka dni to proszę bardzo - odpoczywaj, wyjedź gdzieś, rób co chcesz... Jestem szczęśliwa właśnie w takim układzie, bo robię to co lubię i jest wiele takich osób.

      Usuń
  16. Do studiów dopiero się przymierzam. Kompletnie nie mogę się zdecydować na formę. Całe szczęście, mam jeszcze chwilkę na zastanowienie. Pozdrawiam :)
    mój blog

    OdpowiedzUsuń
  17. Kalendarz zawsze mam ze sobą. Do studiów się przymierzam, ale wcześniej całe mnóstwo innych zaliczeń, wystaw, plenery i przeglądy. :)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo podoba mi się realizacja tego wpisu. Zdjęcia z tymi wszystkimi dymkami stanowią ciekawy przekaz i urozmaicenie :)
    Ja studiuję dziennie i miałam takie semestry, że nie wiedziałam do czego ręce włożyć i zrywałam po kilka nocy, żeby tylko skończyć projekt. Do tego dochodziła ciągła panika i lęk czy wyrobię się z tym wszystkim. Ostatni semestr jest bardzo luźny i mam sporo wolnego, ale jeszcze gorzej dysponuję swoim czasem. Taki paradoks.
    Moi znajomi studiujący zaocznie najczęściej porzucali studia, bo ciężko było im pogodzić pracę i dojazdy na uczelnie.

    OdpowiedzUsuń
  19. Jestem zdania, że jeśli się chce to można wszystko połączyć. Ja zdecydowałam się na staż, jestem z niego zadowolona, sporo mi dał. Akurat już po stażu więc jestem w trakcie szukania pracy :) Pamiętam, że jak czasem musiałam być w piątki na zajęciach to moja kierowniczka bez problemu pozwalała mi wcześniej wychodzić. Często pracodawca to też człowiek i rozumie nasze zmagania :)
    Mój Blog

    OdpowiedzUsuń
  20. Już za półtora roku kończę szkołę i czkają mnie studia . Nie chce za bardzo obciążać moich rodziców ani oszczędzać na wszystkim więc pewnie wybiorę się na zaoczne.Mam nadzieję że uda mi się to wszystko pogodzić , na pewno jeszcze wrócę do tego posta.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bez kalendarza nie dałabym sobie rady, moje wszelkie plany by się posypały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo, jest już ponad połowa stycznia i głównie kalendarz ratuje mi skórę :D

      Usuń
  22. mi akurat udało się pogodzić studia dzienne i pracę :) owszem miałam dużo na głowie, ale byłam bardzo dobrze zorganizowana :)

    życze Ci powodzenia i wytrwałości ;*

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja na studiach również pracowałam. Jednak ja studiowałam dziennie, więc pełny etat nie wchodził w grę. Na szczęście byłam bardzo dobrze zorganizowana i jakoś to wszystko pogodziłam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja również się uczę i dokształcam, ale samodzielnie. W ciągu tygodnia roboczego pracuję w domu (moje marzenie się spełniło), a w weekendy uczę się francuskiego i angielskiego. Takie priorytety jak praca i nauka zawsze mam zaznaczone w kalendarzu w godzinach porannych i południowych. Zaczynam o 7 i kończę o 15-15:30. W weekendy uczę się od 10 do 13. Dzięki temu się wysypiam i mam czas na odpoczynek. Zawsze wyliczam sobie dobę (ilość godzin snu, czas na posiłki, sprzątanie, zakupy) później z tych rzeczy, których nie da się uniknąć wyskubuję godziny na książkę, spacer, spotkanie czy zabawę z kotem. Taka organizacja pomaga mi wszystko zaplanować :)Super porady, wierzę, że studia zaoczne to ciężki orzech do zgryzienia, bo tak naprawdę materiał z całego tygodnia, trzeba przerobić w dwa dni. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo jak ja bym też chciała pracować w domu!!!

      Usuń
  25. Bardzo pomocny wpis, ja cały czas myślę co robić dalej po technikum. Studia zaoczne to właśnie jeden z moich pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mnie się też całkiem fajnie udaje godzić studia z pracą. Kumpela podesłała mi świetną stronkę strefajob.pl i bez wychodzenia z domu mogłam się zapisać tam na zlecenie. Wystarczyło jednorazowo przejść szybkie wdrożenie z bhp, poznałam prawa i obowiązki z wybranej pracy, no i podpisałam umowę. Teraz dość prosto rozdzielam czas między naukę a pracę. Spoko oferty mają. Już znajomi się zainteresowali tymi ofertami np inwentaryzacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Twój blog jest fenomenalny! Takie porady i ciekawostki zawsze mi się przydadzą tym bardziej że za niedługo zaczynam ostatni rok i będę musiała pisać pracę magisterską. Do tego ciągle pracuje i ciężko mi jest czasami już się wyrobić z tym wszystkim. Świetny blogi o powodzenia w dalszej pracy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też teraz czeka pisanie pracy, ale póki co licencjackiej... ostatni rok - trochę się go boję :(
      Dziękuję!

      Usuń
  28. A ja nie daję rady. Szłam na studia z pozytywnym nastawieniem, jestem raczej zorganizowana a i tak nic z tego. Mam studia, które wymagają ode mnie mnóstwo pracy w domu. Zjazdy tydzień w tydzień. Wykładowcy robią konsultacje w tygodniu. W dodatku moja praca wymaga ode mnie ciągłego dokształcania, a chociaż studia mam niby pod pracę to uczą tam rzeczy do niczego nieprzydatnych. Zdecydowałam, że niedosypiać, nie jeść i katować się psychicznie już nie będę, bo chociaż jakoś zdałam tak pierwszy stopień, moje zdrowie się rozsypało. Efekt - trzy przedmioty w tym semestrze niezaliczone. Nie wiem czy nie szkoda mi kasy, by dalej to ciągnąć i może nie dociągnąć. Nie zawsze chcieć to móc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, studia przeważnie wymagają od nas pracy w domu. Ja nie pisałam wyżej, że chodzę tylko na zajęcia. Także mam mnóstwo zajętego czasu czasami nawet cały tydzień po pracy na etacie. Jak się chce to da się to wszystko pogodzić, bywa że jest źle i już się naprawdę niczego nie chce, ale jest to do pogodzenia.
      Oczywiście za głodzeniem się, niedosypianiem i zadręczaniem nie jestem i stanowczo odradzałabym taką formę. Wystarczy wcześniej zasiadać do nauki, wybierać priorytety itp.

      Usuń
  29. Bardzo dobry wpis z, którego można dużo się nauczyć. Ja też aktualnie pracuje i uczę się zaocznie i myślę, że jest to jak najbardziej do pogodzenia. Powodzenia w dalszej pracy nad blogiem i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  30. Zdecydowanie doświadczenie zawodowe warto zdobywać już w czasie studiów - sam dyplom przecież nie da nam gwarancji zatrudnienia w jakiejkolwiek firmie. A co najlepsze, w pracy tak naprawdę uczysz się więcej niż na studiach :) Dlatego im szybciej znajdziemy jakieś interesujące stanowisko, tym dla nas lepiej. Twoja postawa jest zdecydowanie godna naśladowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DOKŁADNIE TAK! Bardzo ciężko znaleźć pracę, ponieważ teraz większość pracodawców zwraca uwagę głównie na DOŚWIADCZENIE, a siedząc na studiach i nic nie robiąc doświadczenia się nie zbierze... Studia zaoczne to bardzo dobry wybór :)

      Usuń
  31. Ja przez pewien czas godziłam dwa kierunki studiów, trochę coś innego, ale też duże wyzwanie! Organizacja i systematyczność to złoty klucz ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Na studiach technicznych nie da się sprawnie pogodzić pracy w innej branży i nauki, no chyba że się zadowolimy przeciętnym wykształceniem. To tak o branży IT.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem ale czytam to po raz któryś i jakoś natrafiam na ścianę - nie rozumiem. Chodzi o to, że pracując w zawodzie czysto technicznym, studia np. humanistyczne jednocześnie nie wchodzą w grę?

      Usuń
  33. Zakochałam się w Twoim blogu :) Zdjęcia genialne.
    I zgadzam się z Tobą - kalendarz to podstawa, aby dobrze rozplanować każdy dzień. Również nie wyobrażam sobie funkcjonować bez niego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kalendarz jako cichy przyjaciel i przypominajka :P

      Usuń
  34. Bylam na dziennych i na zaocznych. Z jednej strony zaluje lat spedzonych na uczelni, zamiast w pracy. Z drugiej strony na zaocznych faktycznie nie trzeba sie bylo uczyc, nie trzeba bylo nic, poza zaplata za semestr. Nameczylam sie nie majac co drugiego weekendu, a nie nauczylam sie niczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to u mnie tak nie ma, że nie trzeba nic, bo im bliżej sesji i zaliczeń, tym więcej stresu i różnych rzeczy mam do zrobienia i tak samo muszę się uczyć na egzaminy.. :) Nie każda uczelnia jest taka sama!

      Usuń
    2. U nas jest zapierdziel, mam w tym semestrze 19 egzaminów. Chyba kiepska uczelnia ci się trafiła

      Usuń
  35. świetnie to opisałaś :) ja studiowałam dziennie, więc nie mam takich doświadczeń, ale z tego co piszesz to jesteś doskonale zorganizowana, zazdroszczę tej cechy! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Ja również pracowałam studiując dziennie, dużym udogodnieniem było to, że miałam samochód więc mogłam się szybciej przemieszczać :) Kalendarz również był podstawą jak dla mnie :) Wszystko skrzętnie notowałam i trzymałam się planu i spokojnie dawałam radę :) Wiadomo, czasem było ciężko ale z perspektywy czasu wciąż uważam, że było warto i drugi raz zrobiłabym to samo :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Ojoj bidulka!! Chyba kpisz! Ja studiuję zaocznie, od 8 do 20 mamy zajęcia, egzaminy, warsztaty, prace do domu, a jeszcze pracuję tak, że często wracam o 19 do domu, i jakoś żyję! A 2x w tyg wstaję o 4 do pracy i wracam o 18!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba być dobrze zorganizowanym, żeby to pogodzić :)

      Usuń
  38. Świetny wpis! Podziwiam Cię, że umiesz tak ciekawie pisać, że czyta się Twoje wpisy z wielką przyjemnością. A do tego te zdjęcia <3 Super!

    OdpowiedzUsuń
  39. Trafne podejście. Na naszej uczelni jest również wielu studentów łączących studia dzienne z pracą :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Wszsytkie wpisy na tym blogu są bardzo ciekawe. Oby tych wpisów było jak najwięcej.

    OdpowiedzUsuń
  41. Ja studiowałam w week a w tygodniu zapierniczałam jako barmanka...dla chcącego nic trudnego! Trzeba tylko spiąć pupę ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja wprawdzie robię studia dzienne, ale i zaoczne na drugim kierunku. Chciałabym jeszcze wpleść pracę, ale to już zdecydowanie nie byłoby do pogodzenia chociażby godzinowo ;)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się teraz właśnie tego obawiam, bo pracuję na pełen etat, a zaczynam dwa kierunki na raz :)

      Usuń
  43. Z jednej strony rozumiem podejście osób które wybrały taką formę studiowania, niektórzy z przymusu inni z czystej kalkulacji, bo kończąc studia dziennie nie ma się doświadczenia, z drugiej jednak strony trochę mnie martwi ten wyścig szczurów taki pęd żeby po studiach być od razu i wykształconym i doświadczonym. Na wszystko jest czas. Moze lepiej czasami oddać się w stu procentach studiom, zaangażować się w koło naukowe i pełna para czerpać z tego czasu. Na doświadczenie przyjdzie czas, pracować będziemy do 60tki więc może szkoda tego najpiękniejszego czasu żeby go nie przeżyć po studencku, angażując się pełna para w prawdziwe studiowanie. Jeszcze moje spostrzeżenie jest takie że studenci którzy dorabiali sobie pracując na przykład w barze, czy gdziekolwiek ale nie w zawodzie to nie tracili tej energi, dalej pozostawali studentami, natomiast Ci którzy już na studiach pracowali w zawodzie stawali się mentalnie 10 lat starsi i całkowicie gasł u nich zapał, ciągle podkreślali, że ten przedmiot czy inny jest niepotrzebny, że w pracy to i tak wygląda inaczej i często dochodzili do wniosku że studia są bez sensu bo praca wygląda zupełnie inaczej. To ja wolałam z takimi osobami nie rozmawiać, uczyć się ciekawych rzeczy nie wiedząc o tym że nigdy mi się w pracy nie przydadzą :) studia to najpiękniejszy czas w życiu, drugiego takiego nie będzie już, jeżeli ktoś ma możliwość studiować to nie ma co być takim wyrachowanym, bo tego czasu nikt już wam nie odda :) chyba ze ktos ma taki charakter że nie czuję potrzeby takiego studiowania pełna para :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że osoby te po prostu dobrze już wiedzą czego wymaga życie i czego trzeba się nauczyć, aby jakoś w nim funkcjonować. Ja też tak uważam, a nie czuję się 10 lat starsza!!! I to nie ma związku z wyrachowaniem, nie wiem skąd to porównanie.
      Studiowanie pełną parą? Czyli jakie? Możesz to opisać? Okej. Koła naukowe. Pracując i studiując zaocznie też możesz się tak udzielać. Bo kto Ci zabroni? Nikt. Wystarczy chcieć.
      Ja nie mam dobrego zdania na temat studiów dziennych, ale to mogą być tylko moje odczucia. Nie zamieniłabym mojego wyboru sprzed lat na żaden inny. Myślę, że pełną odpowiedź na Twój komentarz będziesz mógł zobaczyć w następnym wpisie, już w piątek 26 października 2018 r. o godzinie 8:00. Zapraszam i zachęcam do dalszego komentowania.

      Usuń
    2. Mała poprawka - 15.10.2018 r. godzina 8:00

      Usuń
    3. Skoro nie wiesz co to znaczy studiować pełna para to tylko znaczy że wlansie coś Ci uciekło, cos straciłas, często ludzie którzy zostają na studiach w domach rodzinnych i tylko odjeżdżają na uczelnie też nie wiedzą o co chodzi. Studiowanie pełna para to trochę taka beztroskosc, taki czas pomiędzy tym że jesteś sama nie masz nad sobą rodzicow którzy Cie kontrolują ale też nie masz problemów typowo dorosłego świata, bo albo ma się cześć pieniędzy od rodziców albo jakieś stypendium albo się dorabia. To mieszkanie że studentami przez kilka lat, to otwarcie umysłu na drugiego człowieka, to taka elastyczność, że musisz zaakceptować że ktoś może być całkiem inny ale musisz z nim współgrać, to noce nieprzespane na nauce ale wspólnej z grupą znajomych, to imprezy po udanych egzaminach, to szalone pomysły, raz wsiadasz w auto w srodku nocy i jesteś w górach a raz w pociąg i jesteś nad morzem, to przyjaźnie na całe życie, bo masz czas na przyjaźnie, masz ludzi którzy studiują to co Ty i cos Cie z nimi łączy, to juwenalia, na które Chodzi sie cala paczka na koncerty, to pochody na które szykuje przez tydzien strój tylko po to żeby przebrać się na przykład za jakiś tramwaj z kartonu albo smerfa albo coś innego, to rozmowy przy wódce do samego rana, to wspieranie się przy egzaminach, to nagrywanie filmu przez miesiąc w którym bierze udział 30 ludzi żeby zrobić komuś urodziny, albo robienie prezentów jeszcze innych, zaskakujących na miarę ogromnego projektu. To wyjazdy z uczelni, rajdy górskie, koła naukowe, samorządy, imprezy wydziałowe, różne akcje... No mogłabym tak do rana wymieniac, a najlepiej pokazać to na milionach zdjęć, kartkach, prezentach, filmach, albumach które zostają na całe życie i które nie za na ktoś kto pracuje i nawet nie wyjdzie na piwo że swoją grupa bo w weekend jest zmęczony a w tygodniu pracuję.

      Usuń
    4. Rozsmieszylas mnie tym komentarzem. Ja pracuje studiuje zaocznie i prowadzę bloga. Takie 3 w 1.i wiesz co? Mam czas na wszystko. Na imprezy że znajomymi ze studiów, ze znajomymi ze starej szkoły, a nawet Cię zaskocze - na imprezy integracyjne z pracy. Jestem szczęśliwa i dopiero teraz czuję się wolna. NIEZALEŻNA od rodziców. Mam swoje pieniądze i nie żeruje na nich. Też mogłabym powymieniac ile to wspaniałych przygód przeżyłam przez tyle lat pracując i będąc na studiach zaocznych. Masz dziwne podejście do tego trybu nauczania ale nie zmienię Twojego podejścia. Mogę Cię zapewnić że nic się nie traci wybierając ten tryb. Jest się po prostu bardziej dojrzałym. A na wycieczkę możesz jechać zawsze i wszędzie nie potrzebujesz do tego studiów :)

      Usuń
    5. Przeczysz sama sobie. Skoro mówisz że musisz się dużo uczyć to kiedy masz czas na imprezę? Na wyjazdy? Na spotkania? Skoro w tygodniu masz pracę a w weekend studia to nie ma tu mowy o rozmowach do rana że znajomymi o życiu. O spontaniczny wypadzie. Jak wyjdziesz na koncert do nocy i będziesz szaleć skoro na 7 do pracy ? A gdzie nauka ?? Studia to ciężka praca, noce na naukach. Więc albo zaoczne są bardzo lekkie studia albo nie masz życia. No chyba że wyjście na piwo od 20 do 23 to impreza to ok :p może myślimy pojęcia. Albo sama siebie oszukujesz...

      Usuń
    6. Oj kochana nie przecze sama sobie tylko jest po prostu dobrze zorganizowana. Zjazdy mam w weekendy ale też i mam wolne weekendy kiedy mogę poszaleć. Widać nie znasz ani trochę tego jak wyglądają studia zaoczne. Poza tym trzeba dobrze zarządzać swoim czasem i wszystko, naprawdę WSZYSTKO, da się pogodzić. Wczoraj byłam w pracy a wieczorem pojechałam do kina. Wróciłam w nocy a następnego dnia już byłam w pracy. W ten weekend jadę do szkoły okej ale za to wnastepny mam cały wolny. Mogę imprezowa kiedy chce
      bo widzę że tobie tylko w życiu na imprezach zależy, ale jestem odpowiedzialna i wiem co mogę a czego nie. Zapamiętaj - to nie wyrachowanie a dojrzałość. Korzystam z życia w 100% i nie żeruje na wypłacie rodziców aby spełniać swoje zachcianki. Czy ty naprawdę myślisz że praca i studia zaoczne ograniczają? Masz bardzo dziecinne podejście do życia i zrozumiesz to dopiero wtedy jak naprawdę będziesz niezależna. Nie mam zamiaru zmieniać twojego podejścia. Ale dzięki tobie chce napisać na ten temat osobny wpis. Wyrazilas swoje zdanie - okej. Ja wyrażę tez swoje. Ten wpis pod którym dodałas komentarze dotyczy tego, jak pogodzić studia z pracą więc nie jest to miejsce na polemikę o tym który tryb studiów jest lepszy. Daj mi czas a napisze wpis. Wtedy będziesz mogła mnie dalej przekonywać że jestem wyrachowana, mentalnie 10 lat starsza i w ogólnie straciłam swoje najlepsze lata życia bo .. Hmmm według ciebie jak pracuje i studiuję to tego życia nie mam? Tak? Bo tylko takie wnioski się nasuwają.

      Usuń
  44. Ja studiuje zaocznie i pracuje w tygodniu.. Mam mało czasu dla siebie albo więcej niż mi się wydaje i nie umiem go wykorzystać.. Mój chłopak pracuje od pon do soboty i rzadko się widujemy, a istnieje duże prawdopodobieństwo że będziemy widywać się jeszcze mniej... w sumie to tak będzie ze względu na mój plan zajęć.... Ja mam pracę biurową, on fizyczną, po której pada na twarz jak wraca, ja pracuje równe 8h, on ponad, i nie studiuje... Widujemy się raz na 2-3 tygodnie, mieszkamy 30km od siebie... Jakaś rada i czy taki związek może przetrwać? Bardzo nam na sobie zależy, ja jestem osobą wrażliwą i aż mi jest smutno że nie możemy się widywać częściej niż kiedyś... Najchętniej bym te studia rzuciła, ale mówią że to jest " twój czas by się kształcić, bo do tego później nie wrócisz".. proszę o opinię lub jakiekolwiek wsparcie... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mnie to oceniać, czy wasze uczucie jest trwałe i silne na tyle, aby przetrwać taką próbę. To Wy to wiecie, czujecie. Wystarczy spróbować i zobaczyć, jak by wyglądało Wasze życie. Praca, studia, zmiany, to nie koniec świata, czasami trzeba pomyśleć, jak to wszystko sprawnie połączyć.

      Usuń
  45. Jestem żywym przykładem na to, że jeśli się bardzo chce, to można wszystko ze sobą połączyć! Polecam sprawdzić sobie wszystkie opcje i możliwości i przekalkulować to, czy nam się opłaca.

    OdpowiedzUsuń
  46. Wiele osób potrafi tak pogodzić studia i pracę, nawet i inne obowiązki. Sporo zależy od elastyczności tych dwóch rzeczy, a także i właśnie odpowiedniej waszej organizacji.

    OdpowiedzUsuń
  47. Studia zaoczne z pracą da się pogodzić. Przecież wielu ludzi to robi ;) Sam to godzę, ale prawda jest taka, że czasami bywa ciężko. Mam o tylę dobrze, ze pracuję przy biurku w domu i zarabiam przez internet. Inni pewnie tracą czas na dojazdy, ale wtedy też można się uczyć. Co to studiów to zależy ile one od Ciebie wymagają bo np. moi koledzy nie muszą się za wiele uczyć. Wszystko da sie pogodzić, tylko trzeba chcieć

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza