Podsumowanie miesiąca, czyli co działo się u mnie w marcu! Myślę, że w końcu mogę głośno stwierdzić, że jest dobrze, coś mi się udało. Początek miesiąca był dość niesamowity.
Jego niesamowitość zaczęła się w Dniu Kobiet. Nie mam drugiej połówki, nie cieszyłam się z bukietu kwiatów czy przesłodzonych czekoladek (choć i tak zjadłam całe opakowanie Toffifi). W mieście, w którym mieszkam jest kilka budynków, które stoją zaniedbane, opuszczone przez właścicieli. Od dziecka zawsze takie budynki mi się podobały, właśnie takie - lekko podniszczone, po których widać, że mogą pochwalić się jakąś historią, jakimiś wydarzeniami. Nie podobają mi się nowoczesne i proste budynki, które mojego oka niestety nie cieszą. Wszelakie ozdobniki, gzymsy, schody, tarasy... Jednak wracając do tematu, u mnie w mieście od lat stał opuszczony pałacyk. Jest to budynek typu willa (1898 r.), który dawniej był znany jako żłobek. Niestety wcześniejszej historii nie znam, mało jest informacji, które można by było znaleźć w Internecie na jego temat. Na serwisie fotopolska, możecie zobaczyć jak się prezentuje budynek, który od zawsze mnie fascynował: link.
Więc... 8 marca miałam możliwość zobaczenia go od środka. Pomimo tak wielu szkód, jakie zaszły w okresie nieużytkowania, nadal prezentuje się znakomicie (oczywiście według mnie, moja wyobraźnia jest niesamowitym narzędziem). Pracuję akurat w takiej instytucji, która zajmuje się nieruchomościami, więc było to wyjście służbowe i cieszę się, że jedno z moich wielkich marzeń się spełniło, dodatkowo w taki dzień, jak Dzień Kobiet. Przypadki chodzą po ludziach, a nie po lesie, a ja zawsze sobie powtarzałam, że kiedyś tam wejdę i go zobaczę! Udało się!
Więc... 8 marca miałam możliwość zobaczenia go od środka. Pomimo tak wielu szkód, jakie zaszły w okresie nieużytkowania, nadal prezentuje się znakomicie (oczywiście według mnie, moja wyobraźnia jest niesamowitym narzędziem). Pracuję akurat w takiej instytucji, która zajmuje się nieruchomościami, więc było to wyjście służbowe i cieszę się, że jedno z moich wielkich marzeń się spełniło, dodatkowo w taki dzień, jak Dzień Kobiet. Przypadki chodzą po ludziach, a nie po lesie, a ja zawsze sobie powtarzałam, że kiedyś tam wejdę i go zobaczę! Udało się!
Drugą niesamowitością, była nagroda za moją pracę nad sobą. Sparzyłam się na wielu osobach i przez długi okres ciężko było mi otworzyć się na nowe znajomości. Chociaż bardziej chodzi tutaj o zaufanie. Dzięki temu, że stopniowo zaczęłam się przekonywać do poznawania nowych osób bez oceniania, bez zbędnego myślenia i wietrzenia podstępu, wyszło mi to na dobre. Odpuściłam sobie bycie tą perfekcyjną, która nigdy nie może się pomylić. Odkryłam, że zostawiając za sobą cały ten bagaż, mam otwartą głowę na nowe osoby. Dzięki temu poznałam wiele wspaniałych ludzi. Moim postanowieniem na 2018 rok było przede wszystkim skupienie się na sobie. Dzięki temu, już po trzech miesiącach moje życie całkowicie się odmieniło, pomimo wielu przeciwności, jestem teraz pozytywnie nastawiona do tego, co mnie czeka.
Trzecią niesamowitością marca było moje ogromne zaskoczenie! I tu już nie jest tak pozytywnie, jak było w dwóch powyższych. Nadal w sumie oczy otwieram ze zdziwienia, ale... patrząc na Waszą aktywność na blogu muszę z przykrością stwierdzić, że książki Was średnio interesują. Choćby zwykła liczba komentarzy wskazuje, że temat książek musi odejść w lekką odstawkę, jednak nie zamierzam całkowicie z tego rezygnować. 😊
A jak Wam minął marzec?

Za dziecka też właziłam do opuszczonych starych, czasem walących się budynków co nie było zbyt mądre, ale ciągnęły nas tam te tajemnicze, ponure mury. Marzec minął tak szybko, szkoda, że przez pogodę był nieco brzydkim miesiącem, ale teraz jest już pięknie i ciepło i miejmy nadzieję, że tak zostanie do zimy :)
OdpowiedzUsuńPóki co pogoda bardzo dopisuje :)
UsuńU mnie dłużył się niesamowicie... mam nadzieję, że kwiecień będzie lepszy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Pozdrawiam ! :)
UsuńU mnie było sporo rzeczy jednocześnie i aktualnie jestem lekko wykończona i muszę jakoś sobie wszystko poukładać.
OdpowiedzUsuńxoxo
L. (http://slowotok-laury.blogspot.com/)
Coraz więcej słońca jest, więc będzie można zwolnić i naładować nieco akumulatory! :) Powodzenia!
UsuńDla mnie ten miesiac byl tragiczny. ..
OdpowiedzUsuńFajnie, że udało Ci się zobaczyć ten budynek od środka!
Pozdrawiam cieplutko
My Blog
Pozdrawiam! Oby następny był dla Ciebie lepszy!
UsuńŚwietne podsumowanie, dla mnie ten miesiąc był cały w biegu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
Kocham stare, opuszczone budynki. Tam to dopiero można odnaleźć prawdziwą magię. No i sesje zdjęciowe są tam przepiękne. U mnie marzec też był zdecydowanie bardziej pozytywny. :) Popieram pomysł zatroszczenia się o siebie. Trzymam kciuki. :) ❤
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! :)
UsuńKsiążki nas średnio interesują? Hmmm...Mnie bardzo. Cieszę się, że udało Ci się odwiedzić ten stary budynek, dla mnie też takie historyczne miejsca są niesamowite. Super, że zmiana w swoim podejściu pozwoliła Ci na nowo cieszyć się kontaktami z innymi. Najprostsza a zarazem najtrudniejsza droga to zacząć od siebie.
OdpowiedzUsuńNie zrezygnuje z tego na pewno na stałe :) Od czasu do czasu coś wartego uwagi z pewnością polecę :)
Usuńfajnie, że tyle niesamowitości cię spotkało :) nie rezygnuj z pisania o książkach, skoro to lubisz ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrześlij komentarz