Draqilka - czyli z pasją o kreatywności i rozwoju | Wywiad z blogerem

DRAQILKA

Hej hej! Jakiś czas temu na blogu robiłam wyzwania, jednym z nich było przeprowadzenie wywiadu z blogerem. Długo myślałam nad tym, z kim mogłabym taką rozmowę przeprowadzić, ale nie mogłam się za bardzo zdecydować, w związku z tym poprosiłam Was o pomoc. Dzięki temu na blogu zaczną pojawiać się wywiady z niesamowitymi osobami, a jeden z nich możecie przeczytać już dzisiaj. 

Marzenę znam od jakiegoś czasu, oczywiście wirtualnie. Od samego początku fascynował mnie jej blog, jej styl pisania i to, jakie ma podejście do życia. No bo kurczę, też bym tak czasami chciała. Podziwiam jej rozwagę i to "ogarnięcie", a do tego w bardzo motywujący sposób przedstawia wiedzę (na własnym przykładzie) o rozwoju osobistym. No kto nie lubi się rozwijać?! KTO?

Nie przedłużając, zapraszam wszystkich do czytania!

Sylwia - Tak Po Prostu: Zaczynając od pierwszego pytania warto wrócić do pierwszych dni bloga – co skłoniło Cię do jego założenia i skąd pomysł na nazwę „draqilka” – czy jest ona symboliczna?

Marzena - Draqilka: Absolutnie nie! Ten pseudonim powstał w czasach, kiedy namiętnie grałam w Diablo. Już nie pamiętam, jak powstał. Chyba kombinowałam coś ze słowem dragon... miało być coś a'la smoczyca, wyszło Draqilka. Od tamtej pory na wszystkich portalach niemal wpisywałam właśnie ten pseudonim. Lubię go. Jest oryginalny.


S: Od samego początku wiedziałaś o czym chciałabyś pisać czy to przyszło z czasem? Patrząc na obecną tematykę, mocno idziesz w kierunku rozwoju osobistego, książek, ale nie tylko.

Draqilka: Jeśli prześledzisz mojego bloga od początku, to zauważysz szybko, że ewoluował on w kierunku, rozwoju osobistego. Tylko czy to jest rozwój osobisty? Raczej taki miks moich doświadczeń... moja droga do punktu w którym jestem teraz.  Wydaje mi się, że o to w tym chodzi. Żeby się rozwijać, żeby cały czas szukać. Mój blog nie jest ekspercki jak  np. blogi kosmetyczne, fotograficzne, podróżnicze czy kulinarne.. gdzie tematyka narzuca niejako format. to daje pewnego rodzaju wolność, a wolność jest dla mnie największą wartością. Wynika to też z faktu, że od zawsze ponad obrany cel stawiałam drogę do niego. Bo to właśnie droga najbardziej ubogaca. Dlatego odpowiadając na Twoje pytanie: nie, nie wiedziałam o czym będzie blog. Miałam jakiś tam zarys.. chciałam pisać o swoich doświadczeniach. Teraz jestem w takim a nie innym punkcie... i jestem zadowolona z kształtu i tematyki. Cały czas mam nadzieję, że napisze więcej recenzji książkowych... czas pokaże czy mi się uda.

S: Czy myślałaś może, aby w przyszłości na blogu zająć się tematyką czysto kobiecą, uczuć i emocji?

Draqilka: Ostatnio zadzwoniła do mnie (wydawało mi się) kumpela.. cała w histerii myślała, że facet ją ze mną zdradza. Ktoś tam jej powiedział, że mnie z nim widziano w kawiarni na warszawskiej Starówce. Pewnie domyślasz się jaki to był telefon... Do niej nie docierało/zapomniała, ze ja mieszkam 150 km od Warszawy w tej chwili. Zadzwoniła, wylała na mnie wiadro pomyj i się rozłączyła. Nie muszę mówić, że na przeprosiny nie liczę prawda? Nie wiem, czy koleś ją zdradza czy nie, ale ten telefon był co  najmniej nieodpowiedni.

Wiesz co miałam ochotę zrobić? Przełożyć ją przez kolano i sprać na kwaśne jabłko, żeby rozumu nabrała. Mało rzeczy mnie tak wkurza, jak niestabilne emocjonalnie kobiety. Takie co najpierw mówią/oskarżają, a potem się obrażają. Zachowują się jakby mózgów nie miały. Cóż.. od zawsze wolałam męskie towarzystwo. faceci są prości. Jak mówi tak, to myśli tak. A u kobiety? Wrrr... Jestem kobietą, ale czasem nie lubię kobiet. Dlatego nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby pisać o kobiecych emocjach. To nie dla mnie. Mam wrażenie, że musiałabym się wczuć w postawę takiej typowej kobiety, która ma w sobie wybuchowy koktajl emocjonalny... a to zagrażałoby stanowi mojego ducha. Jestem minimalistką.. nade wszystko cenię sobie wolność i spokój. ;) Mogę pisać o emocjach, ale swoich.. jak się teraz zastanawiam, to najbardziej siedzi mi w głowie mój post po śmierci mamy. Tam jest dużo emocji... to chyba mój najlepszy post na tym blogu. Więc nie.. typowych poradnikowych (bo rozumiem, że o takie Ci chodzi) wpisów o kobiecych uczuciach u mnie nie będzie. To dla mnie obcy teren..

S: Czy planujesz jakieś zmiany na przyszłość w swoim blogu?

Draqilka: Cały czas mam w planach przejście na własną domenę. Zostanę oczywiście na bloggerze, ale adres będzie już mój własny indywidualny. Może poszukam ciekawszego szablonu, ale to też nic na siłę.

S: Blog łączy się także z ogromnymi nakładami czasu, jakie trzeba poświęcić na promocję, pokazywanie się światu. Jakie formy promocji preferujesz? Gdzie według Ciebie najlepiej polecić swój blog?

Draqilka: Uwierzysz mi, że specjalnie bloga nie promuję? Nie mam blogowego fejsa. Mam stronę na Google+ i na Google głównie skupia się moja promocyjna działalność. Jestem też w kilku grupach Facebookowych. I tam czasem wrzucam linki do moich wpisów. Poza tym, przeglądam blogi i zostawiam komentarze nie oczekując niczego w zamian. To cały mój styl działania. Jest tego żałośnie mało. Ale wciąż się zastanawiam na co postawić. Mam wrażenie, ze Facebook się kończy i tam nie ma co się pchać. Więc co.. Instagram? Pinterest? Żyjemy w świecie kultu obrazka.. więc może tam? Tak.. chyba Instagram w tej chwili najbardziej do mnie przemawia... choć i on idzie w kierunku wyznaczonym przez Facebook niestety.

S:  Całkiem niedawno założyłaś blogowe konto na Instagramie – czy rozdzielenie prywatnego konta na drugie, dodatkowe, było koniecznością? Czy coś to dało?

DraqilkaKiedy odpowiadałam na to pytanmie po raz pierwszy, napisałam:
"Jako że instagram wybrałam na główne medium promocyjne, wydawało mi się, to dobrym posunięciem. Chcę by moje profile były w miarę spójne. ten prywatny taki jest. Dlatego zdecydowałam się na założenie drugiego, tylko pod bloga. Wciąż szukam pomysłu jak poprowadzić profil. Mam już koncepcję jak mają wyglądać podpisy zdjęć. Zastanawiam się teraz nad zdjęciami.. jakie one mają być. Cóż.. fotografia to nie jest moja mocna strona, dlatego też tak opornie mi to wszystko idzie. Ale nie poddaję się."
ALE
Jak wiadomo kobieta zmienną jest. A i czas zweryfikował plany. Znów podpięłam pod bloga prywatny profil na insta. Dlaczego? Z dwóch powodów: pierwszy nie mam czasu na prowadzenie dwóch kont (wolę czytać). W rezultacie oba konta zaniedbałam. Oba ucierpiały. Po drugie, uznałam, ze skoro nie mam pomysłu, jak pociągnąć tamten profil, to nie ma co robić nic na siłę. Tematyka bloga jest taka, ze moje prywatne instagramowe konto się zwyczajnie nada! Czy to słuszna decyzja i za chwilę nie zmienię zdania? Kto wie! Na razie odetchnęłam z ulgą i już się nie miotam między kontami! A i nie ukrywam, łatwiej mi robić zdjęcia sobie i naturze niż zastanawiać się nad poszczególnymi kompozycjami. Ot.. każdy ma predyspozycje do czegoś innego prawda?


S: W blogosferze jesteś już dość długo. Każdy z nas ma już swoją receptę na sukces, jednak aby do tego dojść, trzeba było popełnić wiele błędów, na których potem się uczyliśmy. O jakich błędach mogłabyś ostrzec początkujące osoby, które zakładają bloga?

Draqilka: O masz Ci los! A kim ja jestem, żeby blogerów ostrzegać! Nie czuję się kompetentna w tej materii.  Ale jak mus to mus.. coś tam napiszę, ale to będą bardziej rady, niż ostrzeżenia o błędach. Mogę w punktach? To jedziemy!

1. Nie poddawaj się. Pamiętaj, sukces sam się nie osiągnie. Parę postów z fociami w wygiętych pozach nie zrobi z ciebie Julii Kuczyńskiej, a kilka koślawych zdań nie sprawi, ze osiągniesz sukces na miarę Oli Budzyńskiej. Baaa... możesz pisać najlepsze teksty i robić genialne zdjęcia.. i tak, żeby się przebić będziesz musiał harować jak wół!

2. Spamowanie wklejonymi komentarzami to droga donikąd. Myślę, że nie tylko mnie wkurza działanie w stylu komć za komć, obs za obs, lajk za lajk. To nie przyciąga faktycznych/długofalowych czytelników. Przyciąga takich samych typów. Poważnych fundamentów to się na tym nie zbuduje. Co najwyżej zdobędzie darmoszkę z Chin. A i to niekoniecznie bo.. tego kwiatu to pół światu.

3. Na litość boską używaj poprawnej polszczyzny! Serio, jeśli zajrzysz na najbardziej poczytne blogi to błędów tam nie znajdziesz i zdania też są pisane poprawnie, a nie... I tak! Mam lekkiego świra jeśli chodzi o język polski. Starsi ludzie tak mają. ;) A poważniej.. warto pamiętać o kulturze wypowiedzi.

4. Nie kopiuj czyjegoś stylu pracy. Inspiracja jest Ok. Ordynarne zżynanie jest zwyczajnie słabe. Gdzie się kończy inspiracja a gdzie zaczyna plagiat? To akurat powinno być dla wszystkich jasne.

5. Usuwanie niewygodnych/krytycznych komentarzy to żenada. Zauważyłam to nawet na większych blogach u starszych blogerek. Kiedy zostawiam krytyczny komentarz zazwyczaj wracam na danego bloga, by przeczytać odpowiedź. Często moich komentarzy nie ma. Musze pisać, ze to żałosne? Kiedy coś publikujesz, niejako wystawiasz się na krytykę. Jeśli jesteś przeczulony na punkcie własnego ego tak bardzo, że każde krytyczne zdanie traktujesz jak hejt to nawet nie zaczynaj pisać. Krytyczne uwagi pojawią się prędzej czy później...

S: Jakie blogi chętnie czytasz? Czy masz swojego idola, guru w sferze blogów?

Draqilka: Nie mam blogowych idoli. Natomiast jest kilka osób, które bardzo mnie inspirują. 
Jeśli chodzi o kreatywną pracę to bezsprzecznie to Jacek Kłosiński: klosinski.net
Jeśli chodzi o zarządzanie czasem to uwielbiam Olę Budzyńską: paniswojegoczasu.pl  i  Alinę Szklarską: designyourlife.pl
Paweł Tkaczyk to z kolei kopalnia wiedzy o marketingu: paweltkaczyk.com
Minimalizmu wciąż na nowo uczę się od Kasi Kędzierskiej: simplicite.pl
A Ania Ulanicka: aniaulanicka.pl to mój wzór jeśli chodzi o fotografię.


S:  Jak w życiu prywatnym przekładasz to, co jest zawarte na Twoim blogu? Chodzi mi o wpisy o rozwoju osobistym.

Draqilka: Wszystkie moje wpisy oparte są o moje osobiste doświadczenia. Na blogu nie ma teorii. Akurat to było dla mnie jasne od początku. Założyłam sobie, że nie będę pisać o rzeczach, o których pojęcia nie mam, których nie doświadczyłam. Sama teoria niepoparta osobistym przeżyciem/działaniem nie ma racji bytu w blogosferze. To tak jakby Monika (mamazrozowatorebka), Aga (kosmetycznyfronesis), czy Aneczka (aneczkablog) pisały recenzje kosmetyków, które widziały w drogerii i gdzieś tam czytały opinie innych. To się mija z celem.. na pewno się ze mną zgodzisz.

S:  Jak rozwinęłabyś to zdanie: „Nie ruszysz z miejsca bez…”

Draqilka: ... wewnętrznego przymusu.
Dlaczego? Chcieć można wiele rzeczy, planować można nawet zdobywanie K2 zimą. Ale dopóki nie masz tego wewnętrznego przymusu, który popchnie Cię do przodu, to z miejsca nie ruszysz. Tak naprawdę wszystko rozbija się o wewnętrzną motywację. Obojętne jaka by ona nie była... pozytywna, negatywna. Niektórych do działania pcha chęć dorównania i przeskoczenia osób, które ich inspirują. Inni są zachłanni i zawistni... tych do działania pchają żądza i zazdrość. Jeszcze inni działają z pasji. Ale wszystko sprowadza się do motywacji... Jak do tego dodasz ośli upór, to nie ma takiej rzeczy, której nie dałoby się zrobić. Oczywiście mówimy o rzeczach realnych, a nie locie w kosmos na zaczarowanym dywanie...


S:  Co najlepiej zrobić wtedy, jak nic się nie chce?

Draqilka: Nic. Jak mi się nic nie chce to właśnie to robię. Wychodzę z założenia, że nic na siłę. Jak mnie przypili to szybko pojawi się motywacja i zacznę działać. Ostatnio jak mi się nic nie chce, to gwiżdżę (bardzo nieudolnie) na Bellę i idziemy w pola straszyć zające.

S: Czy bycie perfekcyjnym w tym, co się robi, ma sens?

Draqilka: Ostatnio zainspirowana webinarem Oli Budzyńskiej pisałam o perfekcjonizmie. Perfekcjonizm sam w sobie zły nie jest, dopóki nie przejmuje władzy nad naszym działaniem. Dopóki nie staje się celem sam w sobie, bo wtedy nas blokuje. Stajemy w miejscu i czekamy na sprzyjające okoliczności (które nie nadchodzą), na to aż osiągniemy odpowiedni efekt (perfekcjonista nigdy nie jest zadowolony ze swoich działań). Czekamy na Bóg wie na co, podczas gdy inni ci mniej perfekcyjni gnają przed siebie i osiągają kolejne cele. Chory perfekcjonizm przeszkadza w osiąganiu celów. Blokuje.
Więc jeśli chcesz być perfekcjonistą, to sobie nim bądź, ale pamiętaj, żeby nie ześwirować, bo bardzo utrudnisz życie sobie i innym. Sama perfekcyjna nie jestem, wyznaję zasadę "lepsze jest wrogiem dobrego". Tego się trzymam od lat.


S:  Ostatnio promujesz minimalizm. Dla każdego oznacza on co innego. Jak on wygląda w Twoim życiu? Jak odczułaś tą zmianę?

Draqilka: Heh.. czy ja promuję minimalizm? No może, sporo o nim piszę, bo on mi się zwyczajnie sprawdza! O tym jaką jestem minimalistką tez pisałam na blogu. Minimalizm dla mnie to przede wszystkim jakość a nie ilość. Obojętnie czy chodzi o kosmetyki, ubrania czy ludzi. Wolę zainwestować w jeden dobry krem/paletę cieni/podkład/szampon do włosów niż kupować tonami. Bo zobacz po co mi 5 paletek cieni skoro używam jednej? Nie kupuję rzeczy, których nie będę używać. Pozbywam się ubrań, których nie noszę. Wreszcie pozbyłam się ze swojego życia ludzi, którzy byli w nim zbędni. Którzy wyciągali tylko łapy i wołali daj daj pomóż pomóż... Żeby nie było... lubię pomagać ludziom, ale nie lubię być przez nich wykorzystywana.

S: Czy minimalizm może mieć wpływ na rozwój osobisty?

Draqilka: Zdecydowanie! Minimalista nie rzuca się na kolejne modne trendy. Rozważnie wybiera to, co mu się przyda. Wreszcie.. życie w duchu minimalizmu samo w sobie może być rozwojem osobistym. Wiąże się z nim przecież i slow life i modne ostatnio zero weste.

S: Żyjemy w czasach, w których rodzice uczą dzieci reguły, że „im więcej, tym bardziej Ci inni zazdroszczą”. Jest to sprzeczne z zasadą minimalizmu. Jak myślisz, dlaczego większość osób idzie teraz w kierunku ilości, a nie jakości?

Draqilka: To chyba nie jest tak. Wielu ludzi nie zwraca kompletnie uwagi na to jak żyją i co się wokół nich dzieje. Dla nich ważna jest przysłowiowa "micha i wczasy pod gruszą" oraz to, żeby sąsiad nie miał przypadkiem więcej. Tak nas wychował system, który niejako narzucił rozbuchany konsumpcjonizm. To jest widać szczególnie w Polsce. Rodzice, którzy niewiele mieli w dzieciństwie teraz rekompensują to sobie wychowując dzieci na roszczeniowych egoistów. Wiesz.. to się tak naprawdę bierze z poczucia niskiej wartości. Ludzie rzeczami rekompensują sobie i dzieciom jakieś braki, zwłaszcza emocjonalne.
To tak jak z facetami - im większy samochód tym mniejszy... ;)

S: Patrząc na wiele „afer”, typu: Bitwy o świeżaki w sklepach czy na czasie – prezenty komunijne. Jak nazwałabyś współczesnego rodzica? Mogłabyś go opisać?

Draqilka: Bardzo często zakompleksiony egoista, który rzeczami rekompensuje sobie emocjonalne braki. Który wraz z podobnymi sobie  wzajemnie się nakręcają w kuriozalnej spirali pt.: Ten wieśniakowaty Miecio z Pcimia Dolnego nie będzie ode mnie lepszy kurwa!

S: Myślisz, że uczenie dzieci reguły „im więcej tym lepiej”, będzie miało konsekwencje w przyszłości?

Draqilka: Jasne. Wyrośnie kolejne pokolenie baranów, którymi będzie bardzo łatwo sterować. Wystarczy im rzucić jakiś ochłap, jakieś opakowane w błyszczący papier (za przeproszeniem) gówno i oni się na to rzucą jak szczerbaty na suchary. Nie ważne, że nie będą czegoś potrzebować, nie ważne że się zadłużą.. będzie się liczyła tylko niezaspokojona potrzeba by MIEĆ! Nie być, tylko mieć!


S: Wracając do rozwoju osobistego. Każdy rodzic cieszy się z osiągnięć dziecka, z tego że się rozwija, zwłaszcza że te osiągnięcia zdobywa samodzielnie. W XXI wieku dzieci o wiele sprawniej posługują się technologią od dorosłych. Czy widzisz w tym pozytywy?

Draqilka: Iiiii... jak obserwuję małe dzieciaki z nosami w tabletach to niewiele pozytywów w tym widzę. Jak widzę, rodzica, który wręcza dziecku tablet, a sam wsadza nos w telefon to mam ochotę przywalić mu w głowę czymś ciężkim. Ale są pozytywy.. technologia umiejętnie dawkowana ułatwia życie.. ba ona to życie ratuje! Dziś dziecko potrafi zadzwonić na pogotowie, wezwać straż pożarną. Wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko umiejętnie dawkować przyjemności.

S: A jakie są mroczne strony tego medalu?

Draqilka: Wczoraj oglądałam dokument o dzieciach z Singapuru. I wiesz.. byłam przerażona. Azjaci opowiadali tam, jak to stymulują inteligencję i rozwój dzieci. Te maluchy od maleńkości są musztrowane w określony sposób. Rodzice przepędzają je z jednych zajęć na kolejne. Bo przecież, inni tak robią, bo dzieci MUSZĄ się w określony sposób rozwijać! Musza mieć opanowane do perfekcji pewne zdolności, inaczej są stracone, skazane na nędzę. Tak rośnie pokolenie robotów. A u nas? U nas to się już zaczyna.. czy to dobre czy złe? Mnie to przeraża. W takim tresowaniu mam wrażenie zatraca się człowieczeństwo. Zanikają zdolności komunikacyjne. Wiesz, że w Japonii (albo Korei.. jeden pies w sumie) można wynająć wirtualną osobę, która zje z tobą obiad? Gdzie w tym człowiek? Nie ma go... jesteś tylko ty, twoja praca (niewiadomo dla kogo) i śmierć przepracowania w wieku czterdziestukilku lat.

Kojarzysz obrazki z knajpek gdzie grupa młodych ludzi siada.. robi zdjęcia talerzy na insta a potem każdy kontroluje w telefonie ilość lajków... lajki wirtualne namiastką realnych relacji... Z resztą sama tego doświadczyłaś. W jednym ze swoich wyzwań z okazji 23 urodzin, wysłałaś do kilku osób wiadomości pt.: "miłego dnia" .. jaka była informacja zwrotna?

S: Na koniec prywatnie zapytam – jesteś posiadaczką cudownego czworonoga, owczarka niemieckiego o niezwykle cechującym go imieniu, Bella. Dlaczego na blogu nie zamieszczasz wpisów o niej?

Draqilka: Ejjj! Były wpisy o Belli. Właściwie to moja cudna gangrenka pojawia się w niemal każdym wpisie! Aż sprawdzę!! ...... Co najmniej dwa wpisy były tylko o niej. Więc hmm.. czy mam się po babsku obrazić za to, że zapomniałaś? ;)

Źródło: prywatna fotografia Marzeny
Czy podobał Wam się wywiad? A może coś Was zaskoczyło? Dajcie znać w komentarzu!!!

P.S. 
W odpowiedzi na ostatnie powiem tylko (a może AŻ) tyle, że zarówno Belli Marzeny jak i Karmela Aneczki, jest mi zawsze mało i mogłabym je oglądać godzinami!!! Cudne zwierzaki!

18 Komentarze

  1. Super wywiad! Bardzo obszerny, ale przez to i treściwy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie bliżej poznać Draqilkę, często czytam jej bloga :) Świetny wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wywiad, świetnie się czytało!
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie Ci wyszedł ten wywiad :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wywiad naprawdę świetny, a bloga Marzeny znam i lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhh.. no to poczułam się jak celebrytka! DZIĘKUJĘ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Marzenkę znam rownież wirtualnie i bardzo uwielbiam jej wpisy i cały blog :) I tak jak każda kobita miewa kryzysowe dni, to zawsze wraca z taką dawką motywacji, że warto być u niej non stop :) Świetny wywiad! Początki każdego człowieka w każdej dziedzinie bywają ciężkie, ale silna wola i walka to podstawa aby przezwyciężyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda! Po każdym upadku trzeba wstawać! :)

      Usuń
  8. Bardzo ciekawa osoba z tej Draqilki. Muszę koniecznie zajrzeć na jej bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Postaram się więcej dawać mojego Karmela! Wczoraj rok skończył ❤ Bella to cudowna psina i uwielbiam story z jej "włochatą osobowością" nasze gangreny kochane 😝 ja np tez nie rozumiem wpisów opartych na czyjeś teori. . To tak jakbym pisała recenzje ksiązki których nie czutam :) Marzene uwielbiam! Ciebie zresztą też!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znałam jej wcześniej, a sprawa z pseudonimem ciekawa :)

    Pozdrawiam
    Sara's City

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza