Wychowanie dzieci w XXI w - refleksyjny post


Dzisiejszy temat chciałabym poświęcić głównie wychowaniu dzieci. Patrząc na niektóre rodziny i ich nieletnich wychowanków nasuwa mi się jedno pytanie - czy rodzice wychowują dzieci, czy odwrotnie - dzieci wychowują rodziców? 

Wraz z październikiem zaczerpnęłam nowej wiedzy, której  będzie mi jeszcze przybywać, jednak już teraz powstały w mojej głowie pewne refleksje, którymi chciałabym się oczywiście z Wami podzielić, jak i poznać Wasze zdanie. 

Obecny system wychowywania dzieci i młodzieży zbliżony jest do założeń pedagogiki niedyrektywnej (PN), którą za chwilę krótko Wam przyliżę.

Na początek trochę teorii:
  • Pedagogika niedyrektywna pokazuje jak wychowywać, radzić sobie z trudnymi sytuacjami. 
  • Psychologia humanistyczna mocno koncentruje się na człowieku.
  • Carl Rogers to amerykański psychoterapeuta i pedagog, wypracował koncepcję terapeutycznej pomocy dziecku w rozumieniu siebie samego i samoakceptacji.
Czym się charakteryzuje pedagogika niedyrektywna?
- głównie niezależnością, występuje tu rezygnacja z gotowych rozwiązań i przymusu,
- brak autorytetów, wzorców osobowych,
- dzieci samodzielnie odkrywają samych siebie, występuje tutaj samodoskonalenie się i samorealizacja,
- występuje bezwarunkowa akceptacja, odejście od z góry założonych celów i programów nauczania,
- brak represji, samostanowienie, samokontrola, samoocena zachowań indywidualnych każdej osoby.

Czyli w skrócie pisząc, pedagogika niedyrektywna stawia na samodzielny rozwój dziecka, bez wyznaczonych mu z góry norm, które obowiązują. Tzw. wychowanie bezstresowe. Osoby dorosłe nie mają większego wpływu na to, jak rozwija się ich podopieczny. To tak jakby - uczenie się na własnych błędach, gdyż brak jakichkolwiek wzorców do naśladowania, czy autorytetów. W późniejszych relacjach może dojść do zatarcia granicy w relacji między np. nauczycielem a uczniem, rodzicem a dzieckiem. A jak jest teraz? Czy gdyby zapytało się kogoś w młodym wieku o jego autorytet pewnie odpowiedziałby: a - nie wiem; b - jakiś piosenkarz, gwiazda medialna; c - rówieśnik. 

Zatem kim jest autorytet? To ktoś, kto nam przede wszystkim imponuje samym sobą, zachowaniem, stylem bycia czy ubierania. Jest swego rodzaju mentorem i przewodnikiem. Zastanawialiście się kiedyś, czy Wy sami jesteście lub możecie być dla kogoś kimś takim? 

W obecnych czasach odchodzi się od takich wzorców osobowych, które kiedyś były bardzo mocno cenione, jak np. nauczyciele, rodzice, itp. Owa granica często zaciera się i dzieci już od młodego wieku ''uczą'' swoich rodziców, jak chcą być wychowywani, poprzez tupanie, grożenie, histerię na ulicy. Może i wydaje się to zwyczajne i takie codzienne, jednak dotyczy ono późniejszych relacji. Dziecko bowiem testuje na ile może sobie pozwolić przy danej osobie, i gdy ''wygra'' wówczas samo staje się wychowawcą, a nie wychowankiem. 

Podsumowując, XXI wiek kojarzy mi się głównie z wychowaniem bezstresowym, które z pewnością odbije się na nas samych w późniejszych latach.  Wychowanie bezstresowe z kolei kojarzy mi się z pedagogiką niedyrektywną. Na koniec można tylko stanąć po jednej lub drugiej stronie - za i przeciw. 
Argumenty "za" to na pewno możliwość samorozwoju dziecka, bez ograniczania go, bez nakładania na niego klosza i zamykania go w klatce. Pozwolenie mu na uczenie się na własnych błędach i wyciąganie z nich wniosków. I co najważniejsze, dziecko może nauczyć się samodzielności, która jest niezbędna. Jednak do mnie bardziej przemawiają argumenty "przeciw", m.in. brak wzorców - dziecko musi mieć się na kim wzorować, aby wiedzieć co jest dobre, a co złe. Potrzebuje takiego przewodnika, zwłaszcza w młodym wieku. Wyobraźmy sobie taką sytuację, gdzie 5-latek chce włożyć palec do kontaktu. "Nauka na błędach" w tym przypadku skończyła by się tragicznie, dlatego warto jest przyjrzeć się, jak funkcjonuje rodzina, w której żyjemy.

Na koniec cytat, który ostatnio zapadł mi w pamięć: 
Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tym postem. Liczę, że jakoś się odniesiecie do powyższego tematu i przedstawicie swoje zdanie.


6 Komentarze

  1. Nie zanudziłaś mnie :D Bardzo mądrze napisany post :) Zgadzam się do tego, że dzieci uczą rodziców jak chcą być wychowywani :)
    http://nikolaobecna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogółem to rodzic powinien wychowywać dziecko, ale czy zabrania tego aby to nie raz rodzic posłuchał dziecka, dziecko niekiedy na prawdę ma racje, zwłaszcza dziecko żyje marzeniami nie przejmuje sie niczym tak jak dorośli uczmy się od nich patrzeć na świat lecz nie zapominajmy co jest dobre a co złe, uczmy dzieci dokonywać własnego dobrego wyboru aby sobie w życiu radziło samo.

    Wspaniały blog, będę wpadać częściej + obserwuje
    Zapraszam do mnie http://rebelownlife.blogspot.com/

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem za tradycyjnym, ale nie aż tak surowym; chcę by dzieci dogadywały się z rodzicani. Pamiętam jak byłam w szkole na debacie na ten temat ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz więcej rozpieszczonych dzieci niestety teraz na świecie. Denerwują niesamowicie. Świetny blog :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wychowanie bezstresowe to zupełna porażka. O ile w ogóle to coś można nazwać jakimkolwiek wychowaniem... :P Tym sposobem robi się dzieciom po prostu krzywdę. Dzieci muszą mieć jasno postawione reguły, do których mają się dostosować. Inaczej same nie wiedzą co ze sobą zrobić. Poza tym takie rozpuszczone dziecko będzie myślało, że wszyscy będą wokół niego tak skakać jak rodzice i się później mocno zdziwi...
    Ja jestem stanowczą przeciwniczką bezstresowego wychowania.

    A tak w ogóle - ciekawy blog :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza